Na pierwszy rzut oka właśnie rozpoczęty sezon publikacji wyników finansowych na Wall Street powinien być ponury. Zyski amerykańskich korporacji w pierwszym kwartale 2016 mają obniżyć się o 10 proc., co, jeśli się potwierdzi, będzie najgorszym osiągnięciem od zakończenia globalnego kryzysu finansowego w 2009 roku.
Jednak po raz pierwszy od ośmiu miesięcy hamuje tempo w jakim analitycy tną prognozy wyników firm giełdowych. Poprawa relacji obniżek prognoz do podwyżek zwiastowała dno cyklu wyników finansowych spółek w 2001 i 2008 roku.
Potwierdzenie tego, iż zyski przestaną się pogarszać będzie pozytywną wiadomością dla inwestorów, którzy w tym roku doświadczyli szokującego rajdu akcji , kiedy do pierwszych dni lutego Standard&Poor's500 zanurkował o 11 proc., a później nastąpiło niesamowite odbicie nie widziane od 1933 roku. Wprawdzie trend obserwowany w rewizjach prognoz może się odwrócić, ale zwykle do tego nie dochodziło.
- Zyski osiągnęły dno i zaczną się poprawiać - zapowiada Paul Zemsky, strateg nowojorskiej firmy Voya Investment Management LLC, mającej w zarządzaniu 210 miliardów dolarów. Uważa on, że to nie w pełni zostało już odzwierciedlone w cenach akcji.
W okresie minionych ośmiu tygodni ( do piątku) kapitalizacja indeksu Stansdard&Poor's500 wzrosła o ponad 2 biliony dolarów i tylko cztery spółki z tego wskaźnika nie skorzystały z odbicia od dołka z lutego.