Obecnie BoJ jest czołowym akcjonariuszem w większej liczbie tamtejszych blue chips niż takie potężne amerykańskie instytucje finansowe, jak BlackRock, największa na świecie firma zarządzająca aktywami, czy towarzystwo funduszy Vanguard, dysponujące 3 bln dolarów.
Krytycy obawiają się, że rosnący wpływ Banku Japonii na rynek akcji może zniekształcić wyceny i zniweczyć wysiłki zmierzające do poprawy ładu korporacyjnego w Kraju Kwitnącej Wiśni. Z kolei zwolennicy aktywnej roli Banku Japonii na giełdzie przekonują, że zakupy akcji dokonywane przez BoJ zwiększają zaufanie inwestorów do tego rynku.
W tym roku Nikkei 225 jest 8,4 proc. pod kreską, a inflacja znajduje się dużo poniżej celu, dlatego większość analityków ankietowanych przez Bloomberga spodziewa się, że ETF banku centralnego niebawem zwiększy zakupy na tokijskiej giełdzie.
– Dla tych, którzy chcą, aby akcje drożały za wszelką cenę, duże zakupy dokonywane przez BoJ to rzecz absolutnie fantastyczna – wskazuje Shingo Ide, główny strateg NLI Research Institute w Tokio.
Zgodnie z obecnym programem stymulacyjnym ETF Banku Japonii na zakupy akcji może wydać około 3 bln jenów rocznie (27,2 mld USD). Jego kierownictwo jednak nie ujawnia udziałów w akcjonariacie poszczególnych spółek. Szacunkowe dane na ten temat bazują na dostępnych publicznie statystykach BoJ, komunikatach spółek przekazywanych nadzorowi rynku, informacjach menedżerów ETF oraz stowarzyszenia trustów inwestycyjnych.