Okazuje się, że niewypłacalność korporacji z rynków wschodzących z tytułu emisji obligacji o ratingu spekulacyjnym (śmieciowym) w marcu spadła do 3 proc. Skala tego zagrożenia malała w każdym miesiącu 2016 roku, wskazują dane zebrane przez Bank of America Merrill Lynch.
W Stanach Zjednoczonych jest gorzej niż na młodych rynkach, gdyż wskaźnik niewypłacalności sprzedawców „śmieciówek" sięga 4,6 proc. Jednak o tej różnicy w głównej mierze decydują amerykańskie firmy energetyczne, które w przeciwieństwie do ich konkurentów z emerging markets nie mogą liczyć na wsparcie z publicznej kasy i we własnym zakresie muszą zmagać się z niskimi cenami ropy naftowej dołującymi ich przychody..
Ekspertów Międzynarodowego Funduszu Walutowego, a także innych instytucji jak bazylejski Bank Rozliczeń Międzynarodowych zaniepokoiło, iż słabnące waluty państw wschodzących zwiększą koszty spłaty zobowiązań , a przecież do 2020 roku tamtejsze korporacje musza wykupić papiery o wartości 180 miliardów dolarów.
Tymczasem prorokowana fala bankructw jak dotąd się nie zmaterializowała, ponieważ pomoc państwa, strategie zabezpieczające (hedgingowe), a także wzrost kursów walut pomogły wielu firmom spłacić zobowiązania, wynika z analiz przeprowadzonych przez takie instytucje jak Ashmore Group i Aberdeen Asset Management
- Obawy o niedopasowanie kursów walut okazały się płonne - wskazuje Jan Dehn, szef działu analiz firmy Ashmore zarządzającej aktywami na rynkach wschodzących o wartości 51 miliardów dolarów. Nie przewiduje on, aby na emerging markets doszło do silnego wzrostu liczby bankructw firm.