Eksperci próbujący przewidzieć jak potoczą się losy europejskich parkietów giełdowych już od dwóch miesięcy nie zmieniają swoich prognoz, a średnia ich przewidywań wskazuje, że stopy zwrotu z inwestycji w akcje w 2016 roku będą płaskie. Wprawdzie gospodarki rosną, ale jak się okazuje żadne dane nie przekonują inwestorów, którzy od kilkunastu tygodni wycofują pieniądze z funduszy europejskich akcji. Seria odpływów pieniędzy jest najdłuższa od kryzysu finansowego.
Nie chodzi bynajmniej o to, że analitycy źle wykonują swoje obowiązki. Problem polega na tym, że rynek mimo wiszących nad nim takich zagrożeń jak chociażby ryzyko wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej wykazywał skłonność do okopywania się w miejscu gdzie drzemał przez większość czasu w ostatnich trzech latach.
Zyski były mieszane, gospodarka nie ruszyła z miejsca na tyle mocno by przyciągnąć kupujących, a wyceny utrzymują się powyżej pięcioletniej średniej, wylicza Sylvain Croyon, strateg Natixis. Wskazuje, że notatki z jego spotkań prawie nie zmieniają się od pięciu miesięcy.
- Trudno o agresywne inwestowanie, ponieważ nie mamy odpowiedniej amunicji by wykorzystać ja w naszym modelu wyceny - zdradza Croyon.
Wprawdzie wskaźnik giełdowy Stoxx 600 w kwietniu 2015 roku ustanowił rekord, ale dziesięć miesięcy później spadł do najniższego poziomu od dwóch lat. Od tego czasu powrócił do przedziału 300-350 pkt, gdzie znajdował się przez dwa lata zanim wzniósł się na nowy szczyt. 20 kwietnia Stoxx 600 osiągnął trzymiesięczny, a później przyhamował.