Podróżuje po Nowej Zelandii z misją złapania wszystkich. W ciągu tygodnia zarezerwował 20 biletów długodystansowych autobusów, odwiedził sześć miast na Wyspie Południowej i w każdym miejscu, gdzie się zatrzymywał, łapał Pokemony. Złapał ich jak dotąd 91 ze 151 wypuszczonych. – Chciałem mieć przygodę. Pracowałem przez sześć lat i desperacko potrzebowałem przerwy. Pokemony dały mi szansę, by zrealizować swoje marzenie – twierdzi Currie. Jego podróż po Nowej Zelandii w poszukiwaniu Pokemonów wzbudza wielkie zainteresowanie ludzi. Firmy transportowe oferują mu darmowe podwiezienie w odległe rejony kraju, by łapał tam rzadkie Pokemony. Spływają do niego również z całego świata wyrazy poparcia i uznania. Może się okazać, że lepiej wyjdzie na łapaniu Pokemonów niż na dotychczasowej pracy.