Hiszpańska stolica na ogół postrzegana jest jako drugorzędny kandydat w wyścigu o przyciągnięcie spółek z londyńskiego City po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Ale rządowi i komunalni urzędnicy przekonują, że mają argumenty, dla których poszukujący nowej lokalizacji rozejrzą się poza Frankfurt, Paryż, Dublin czy innych faworytów.
Prezydent hiszpańskiej stolicy Cristina Cifuentes zainaugurowała oficjalną kampanię pod hasłem „Pomyśl o Madrycie!". Daniel Lacalle reprezentujący w Londynie interesy Madrytu oraz urzędnicy z Ministerstwa Gospodarki od czerwcowego referendum odbyli już wiele spotkań w zarządach funduszy inwestycyjnych, banków i innych spółek finansowych mających siedziby w Wielkiej Brytanii.
Przekonują swoich rozmówców, że robienie interesów w Madrycie może być zarówno łatwe, jak i przyjemne. Hiszpańska stolica oferuje 2,5 mln metrów kwadratowych wolnej powierzchni biurowej – więcej niż jakiekolwiek inne duże miasto europejskie poza Paryżem. Średnia stawka za wynajem to 27 euro za metr, o wiele mniej niż w Paryżu, ale także taniej niż we Frankfurcie, Dublinie czy Mediolanie. Tańsze są też mieszkania i niższe są koszty utrzymania. Niekwestionowaną przewagą Madrytu jest pogoda – zaledwie 58 deszczowych dni w roku, a w Amsterdamie 185, w Paryżu 164, we Frankfurcie 111. JB