Od początku urzędowania pani kanclerz w Niemczech przybyło 4 mln miejsc pracy. Tylko w ostatnich pięciu latach zatrudnienie wzrosło o 2,7 mln. Jedną trzecią nowych miejsc pracy zajęły kobiety, jedną trzecią przybysze z innych krajów Unii Europejskiej, a reszta przypadła osobom w wieku powyżej 50 lat.
Przy obecnej rekordowo niskiej stopie bezrobocia, na poziomie 6 proc., poważnym problemem staje się brak wykwalifikowanych pracowników. W niemieckich spółkach jest teraz 691 tys. nieobsadzonych etatów, o 79 tys. więcej niż przed rokiem. Sytuacja demograficzna jest taka, że za trzy lata liczebność siły roboczej zacznie się kurczyć.
Najbardziej jest to odczuwalne w małych i średnich przedsiębiorstwach stanowiących trzon niemieckiej gospodarki. Z niedawnej ankiety Ernst & Young wynika, że jest to dla tych firm największe zagrożenie. Brak pracowników może oznaczać dla nich spadek przychodów o 46 mld euro rocznie. Tym chętniej zatrudniane są osoby starsze, bo im zazwyczaj kwalifikacji nie brakuje.