Na tę nominację czeka cały rynek. Kto zastąpi Janet Yellen?

Choć do końca kadencji obecnej szefowej Fedu jest jeszcze blisko pół roku, to manewry związane z wyborem jej następcy już trwają. Jako faworyt wymieniany jest główny doradca ekonomiczny Donalda Trumpa. Hubert Kozieł [email protected]

Publikacja: 22.07.2017 14:36

Gary Cohn, szef Narodowej Rady Ekonomicznej USA, a wcześniej dyrektor w Goldman Sachs, jest uznawany

Gary Cohn, szef Narodowej Rady Ekonomicznej USA, a wcześniej dyrektor w Goldman Sachs, jest uznawany za głównego pretendenta do przejęcia fotela szefa Fedu.

Foto: Archiwum

Prezydent Trump potrafi być wybredny, jeśli chodzi o politykę kadrową. Podchodzi do niej tak samo jak w prywatnym biznesie. Sięga po ludzi, którzy go przekonają, że zasługują na oferowaną im posadę. Dostają bardzo dużą autonomię działania, ale są surowo oceniani za wyniki. Muszą trzymać się ogólnej wizji politycznej, jaką ma prezydent, ale mają też duże szanse, by przekonywać go do korekty tej wizji. Wygrywają ci, którzy potrafią złapać z nim dobry osobisty kontakt, a przy tym są skuteczni. Czy można to powiedzieć o szefowej Fedu Janet Yellen? Relacje Trumpa z nią są poprawne i wyzute z wszelkich emocji. Nie słychać, by ekscentryczny prezydent ją krytykował. Nie ma jednak też „chemii", jaką wytwarzał w relacjach z kolejnymi prezydentami Alan Greenspan, długoletni szef Fedu. Yellen nie jest przy tym szefową Rezerwy Federalnej, którą można by uznać za mistrzynię polityki pieniężnej. Według wielu komentatorów pospieszyła się z pierwszą podwyżką stóp procentowych po kryzysie i teraz może zbyt szybko zabrać się do redukowania sumy bilansowej Fedu (wartej 4,5 bln USD). Ale często wykazywała się też dużą ostrożnością. Fed pod jej rządami najpierw podgrzewał oczekiwania inwestorów, a później je studził.

– Pierwszym istotnym ośrodkiem gospodarczym, który zapoczątkował zmianę retoryki, a później zaczął podnosić stopy procentowe, były Stany Zjednoczone. Oczy inwestorów ponownie zwracają się właśnie tam, jednak rynki nie są już tak optymistyczne jak jeszcze kilka miesięcy temu. Inwestorzy nie ufają Rezerwie Federalnej, a szacowane przez rynki prawdopodobieństwo podwyżki stóp do końca bieżącego roku – pomimo wielokrotnych deklaracji Fedu, że do niej dojdzie – wynosi jedynie nieco ponad 40 proc. Słabsze dane o inflacji podkopały optymizm inwestorów, którzy masowo otwierają krótkie pozycje na amerykańskiej walucie, jednocześnie grając na zwyżkę euro – mówi „Parkietowi" Roman Ziruk, analityk z firmy Ebury.

GG Parkiet

Fed pod rządami Yellen sprawia wrażenie, jakby nie był pewny swojej polityki. Trump może więc odczuwać silną pokusę, by zastąpić ją kimś „pewniejszym" i nie mianować jej na drugą kadencję. Zwłaszcza jeśli Fed popełni błąd i np. pod koniec roku doprowadzi do dużych zawirowań na rynkach, zbyt szybko przystępując do redukcji sumy bilansowej.

Spekulacje dotyczące tego, kto na początku lutego zastąpi Yellen w fotelu szefa Fedu, już się więc zaczęły, a w nadchodzących miesiącach powinny się nasilić.

Najważniejsza posada

Obecnie największe szanse na przejęcie sterów Rezerwy Federalnej ma Gary Cohn, szef Narodowej Rady Ekonomicznej, czyli ciała doradczego w Białym Domu, a w latach 2006–2017 dyrektor operacyjny w banku Goldman Sachs. Portal Politico.com donosił, powołując się na źródła w Białym Domu, Departamencie Skarbu i Kongresie, że jeśli Cohn oficjalnie potwierdzi, że chce zostać szefem Fedu, to „dostanie tę robotę". Sam głośno nie wyraża chęci objęcia nowego stanowiska. – Mam teraz dobrą pracę. Służenie prezydentowi to moje marzenie, które się spełniło – zapewniał niedawno w rozmowie z CNBC. Przecieki o jego kandydaturze pojawiają się jednak często, tak jakby sprawdzano reakcje na jego nominację.

Jeśli Cohn rzeczywiście zostanie wybrany na szefa Fedu, może to wywołać spore kontrowersje. Oto bowiem były dyrektor Goldman Sachs, wielkiego banku z Wall Street, będzie nadzorować całą amerykańską branżę finansową. Cohn byłby też pierwszym od 40 lat szefem Fedu, który nie był wcześniej uniwersyteckim ekonomistą. Jego kandydatura mogłaby się nie spodobać części republikanów. Nie jest wielką tajemnicą, że w Białym Domu ścierał się z prezydenckim doradcą Stevenem Bannonem oraz innymi przedstawicielami frakcji negatywnie nastawionymi do wolnego handlu i „globalistów". Z nieoficjalnych informacji wynika jednak, że Cohn mógłby uzyskać wystarczające poparcie w Kongresie, by jego ewentualna nominacja na szefa Fedu została zatwierdzona. – Zatwierdzenie poszłoby gładko. Większość naszych konserwatywnych członków Kongresu go lubi – miał powiedzieć jeden z informatorów portalu Politico.

Cohn mógłby liczyć nawet na wsparcie przedstawicieli obu wielkich partii. – Mam mieszane uczucia, gdyż cenię jego działania na jego obecnej posadzie, ale sądzę również, że byłby świetnym szefem Fedu – uważa republikański senator David Perdue.

– W porównaniu z innymi osobami z obecnej administracji, Cohn podchodzi do spraw z dużą dozą zdrowego rozsądku. Z mniejszą ilością idealizmu, a z większą realizmu – wskazuje demokratyczny senator John Tester.

To, czy Cohn dostanie najważniejszą posadę w finansowym świecie, może jednak w dużym stopniu zależeć od losów jednej z kluczowych reform przygotowanych przez administrację Trumpa – cięć podatków. Cohn wraz z sekretarzem skarbu Stevenem Mnuchinem jest odpowiedzialny za ten projekt. Jeśli jednak Kongres „zatopi" tę reformę (podobnie jak pogrzebał sprawę zastąpienia Obamacare nową ustawą o ubezpieczeniach zdrowotnych) lub ją opóźni, Cohn może wypaść z łask lub pozostanie zaangażowany w ten projekt na dłużej (i nie będzie dostępny, gdy przyjdzie pora na nominowanie nowego szefa Fedu).

Profesor, bankier, urzędnik

Cohn nie jest oczywiście jedynym potencjalnym kandydatem na nowego prezesa Fedu. Jako możliwy następca Yellen jest także wymieniany John B. Taylor, ceniony ekonomista z Uniwersytetu Stanforda, twórca Reguły Taylora, czyli formuły mającej być receptą na to, jak prawidłowo banki centralne powinny ustalać stopy procentowe. Taylor był ekonomistą doradzającym administracjom Forda, Cartera i Busha seniora. Za pierwszej kadencji George'a W. Busha był podsekretarzem stanu ds. współpracy międzynarodowej w Departamencie Skarbu, gdzie zajmował się m.in. walką z finansowaniem terroryzmu. W ostatnich latach zajmował się badaniem przyczyn światowego kryzysu. Obwiniał za niego głównie luźną politykę pieniężną Fedu i rządowe instytucje aktywne na rynku kredytów hipotecznych. Wielokrotnie opowiadał się za zmniejszeniem wydatków fiskalnych oraz odejściem przez Fed od programu luzowania ilościowego (QE). Jako szef Rezerwy Federalnej prowadziłby raczej politykę daleką od wszelkich eksperymentów. Z pewnością pojawiłyby się obawy, że ta polityka byłaby zbyt dogmatyczna, sztywna i mechaniczna. Taylor może zostać łatwo uznany za osobę zbyt oderwaną od świata współczesnych finansów, a to raczej nie pomogłoby jego ewentualnej kandydaturze.

Na giełdzie nazwisk rozważana jest również kandydatura Kevina Warsha. Zasiadał on w Radzie Gubernatorów Systemu Rezerwy Federalnej w latach 2006–2011. Jego nominacja przez prezydenta Busha wzbudziła kontrowersje, gdyż gdy do niej doszło, Warsh miał tylko 35 lat. W czasie kryzysu odgrywał rolę pośrednika w kontaktach Fedu z Wall Street. Wcześniej (w latach 1995–2002) pracował w banku Morgan Stanley, gdzie doszedł do stanowiska dyrektora działu ds. fuzji i przejęć. Był też zatrudniony w prezydenckiej Radzie Bezpieczeństwa Narodowego (w latach 2002–2006). Po odejściu z Fedu wykładał na Uniwersytecie Stanforda i zasiadał w radzie dyrektorów firmy kurierskiej UPS. Jego żoną jest Jane Lauder z rodu właścicieli koncernu kosmetycznego Estee Lauder.

Wśród ewentualnych kandydatów na nowego szefa Fedu wymieniany jest również Thomas Hoenig, od 2012 r. przewodniczący Federalnej Korporacji Ubezpieczania Depozytów (FDIC). Hoenig był w latach 1991–2011 prezesem oddziału Rezerwy Federalnej w Kansas City. Dał się wówczas poznać jako antyinflacyjny „jastrząb". W Fedzie przepracował łącznie 38 lat. Prowadził też wykłady dotyczące amerykańskiego systemu regulacyjnego dla pracowników... Ludowego Banku Chin.

Czy ten „wyborczy wyścig" może wpłynąć w nadchodzących miesiącach na kurs dolara? Tutaj raczej dadzą o sobie znać inne czynniki. – Mamy do czynienia z pewnego rodzaju zakładem – o ile dynamika płac i inflacja w USA dalej będą trzymały się w ryzach, o tyle szanse na podwyżki stóp procentowych oraz sam dolar będą utrzymywały się na poziomach zbliżonych do obecnego. Analogicznie – o ile inflacja bazowa w strefie euro odbije, o tyle euro będzie utrzymywało się na poziomach znanych z dzisiaj lub wyższych – przekonuje Ziruk.

Gospodarka światowa
Opłaciła się gra pod Elona Muska. 500 proc. zysku w kilka tygodni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Jak Asadowie okradali kraj i kierowali rodzinnym kartelem narkotykowym
Gospodarka światowa
EBC skazany na kolejne cięcia stóp
Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp