Prezydent Trump potrafi być wybredny, jeśli chodzi o politykę kadrową. Podchodzi do niej tak samo jak w prywatnym biznesie. Sięga po ludzi, którzy go przekonają, że zasługują na oferowaną im posadę. Dostają bardzo dużą autonomię działania, ale są surowo oceniani za wyniki. Muszą trzymać się ogólnej wizji politycznej, jaką ma prezydent, ale mają też duże szanse, by przekonywać go do korekty tej wizji. Wygrywają ci, którzy potrafią złapać z nim dobry osobisty kontakt, a przy tym są skuteczni. Czy można to powiedzieć o szefowej Fedu Janet Yellen? Relacje Trumpa z nią są poprawne i wyzute z wszelkich emocji. Nie słychać, by ekscentryczny prezydent ją krytykował. Nie ma jednak też „chemii", jaką wytwarzał w relacjach z kolejnymi prezydentami Alan Greenspan, długoletni szef Fedu. Yellen nie jest przy tym szefową Rezerwy Federalnej, którą można by uznać za mistrzynię polityki pieniężnej. Według wielu komentatorów pospieszyła się z pierwszą podwyżką stóp procentowych po kryzysie i teraz może zbyt szybko zabrać się do redukowania sumy bilansowej Fedu (wartej 4,5 bln USD). Ale często wykazywała się też dużą ostrożnością. Fed pod jej rządami najpierw podgrzewał oczekiwania inwestorów, a później je studził.
– Pierwszym istotnym ośrodkiem gospodarczym, który zapoczątkował zmianę retoryki, a później zaczął podnosić stopy procentowe, były Stany Zjednoczone. Oczy inwestorów ponownie zwracają się właśnie tam, jednak rynki nie są już tak optymistyczne jak jeszcze kilka miesięcy temu. Inwestorzy nie ufają Rezerwie Federalnej, a szacowane przez rynki prawdopodobieństwo podwyżki stóp do końca bieżącego roku – pomimo wielokrotnych deklaracji Fedu, że do niej dojdzie – wynosi jedynie nieco ponad 40 proc. Słabsze dane o inflacji podkopały optymizm inwestorów, którzy masowo otwierają krótkie pozycje na amerykańskiej walucie, jednocześnie grając na zwyżkę euro – mówi „Parkietowi" Roman Ziruk, analityk z firmy Ebury.
Fed pod rządami Yellen sprawia wrażenie, jakby nie był pewny swojej polityki. Trump może więc odczuwać silną pokusę, by zastąpić ją kimś „pewniejszym" i nie mianować jej na drugą kadencję. Zwłaszcza jeśli Fed popełni błąd i np. pod koniec roku doprowadzi do dużych zawirowań na rynkach, zbyt szybko przystępując do redukcji sumy bilansowej.
Spekulacje dotyczące tego, kto na początku lutego zastąpi Yellen w fotelu szefa Fedu, już się więc zaczęły, a w nadchodzących miesiącach powinny się nasilić.