Chcąc zrozumieć, z jaką kwotą mamy do czynienia, najłatwiej wyobrazić sobie, że dług studenci spłacają w walizkach, w każdej z których znajduje się milion dolarów. Wtedy potrzeba by 1,3 miliona takich walizek, by dług ten spłacić.
Dane Rezerwy Federalnej wykazują, że studiowanie to coraz bardziej kosztowny proces. Chociaż zarobki urosły o 2,1 proc. między 2013 a 2016 r., to koszty czesnego, opłat i akademików/stancji urosły średnio o 6,1 proc. w analogicznym okresie. Realna mediana zarobków dla tej grupy wciąż nie osiągnęła poziomu sprzed Kryzysu Finansowego, a dynamika wzrostu kosztów nauki była większa od dynamiki wzrostu płac przez większość czasu dwóch ostatnich dekad.
- Chociaż studiowanie jest ogólnie rzecz biorąc dobrą inwestycją, staje się ono coraz bardziej kosztowne, w miarę tego, jak koszty te rosną szybciej niż płace we wszystkich, prócz najwyższych centylach zarobków - wskazuje William Dudley, prezes nowojorskiego oddziału FED. - To oznacza, że studiowanie staje się nieosiągalne dla rodzin, które potrzebują tego najbardziej, by wzmocnić swoją pozycję ekonomiczną - dodaje.
Dane FED wskazują również na silną asymetrię danych dotyczących rozkładu dochodu rodzin z członkami, którzy ukończyli studia. Średnie zarobki takich gospodarstw domowych wynosiły prawie 190 000 dolarów rocznie, co stanowiło wartość dwukrotnie wyższą od mediany.
Dyplom ukończenia studiów w Ameryce dawno przestał być wyznacznikiem wyjątkowych umiejętności, a stał się raczej koniecznością na rynku pracy. Ekonomiści podkreślają, że mimo rosnących kosztów kształcenia, edukacja jest wciąż opłacalna. Gospodarstwa domowe z absolwentami uczelni posiadają przeciętnie aktywa o wartości 292 100 dolarów. Wartość ta dla gospodarstw z wykształceniem średnim wynosi 67 100 dolarów.