Od początku roku notowania ropy poszły w górę o ponad 16 proc., aktualna cena wynosi 77,8 dolarów za baryłkę. Według amerykańskiego banku Morgan Stanley to dopiero początek i cena wzrośnie o kolejne 9 proc., osiągając docelowo 85 dolarów. To o 7,5 dolara więcej niż poprzednie oczekiwania.
Bank swoje prognozy argumentuje decyzjami Donalda Trumpa, który zaostrza sankcje wobec Iranu. Sankcje na irańską ropę naftową i inne irańskie przedsiębiorstwa zostały przywrócone po tym, jak Trump wycofał USA z porozumienia między Iranem a sześcioma krajami, które usunęły sankcje w zamian za zakończenie irańskich działań nuklearnych. Jednak Trump powiedział, że umowa była jednostronna i pozwoliłaby Iranowi na wznowienie programu nuklearnego.
Decyzje mają spowodować, że do końca listopada irańska ropa zostanie wyeliminowana ze światowego handlu. Departament Stanu USA potwierdził oficjalnie, że naciska na kraje zaopatrujące się w ropę z Iranu, by zaprzestały zakupów po 4 listopada. Polityka USA może spowodować, że produkcja Iranu spadnie o 1,1 mln baryłek dziennie.
Prognozy zakładają również większy spadek produkcji w Libii i Angoli, co w efekcie spowoduje niedostateczne zaopatrzenie rynku ropy o 600 tys. baryłek w drugiej połowie roku.
Iran eksportuje 1,1 mln baryłek z 2,7 mln dziennej produkcji do Europy, Japonii i Korei Południowej. Morgan Stanley uważa, że eksport do tych regionów spadnie do minimalnego poziomu. Bank przyznaje, że Arabia Saudyjska zwiększa obecnie produkcję i prawdopodobnie będzie dostarczać w drugiej połowie roku około 10,8 miliona baryłek dziennie, w porównaniu z wcześniejszymi oczekiwaniami na poziomie 10,1 miliona. Zakłada również, że Kuwejt, Rosja i Zjednoczone Emiraty Arabskie zwiększą podaż, ale to i tak nie wystarczy, aby zaspokoić popyt. Zapotrzebowanie na ropę bowiem utrzymuje się na wysokim poziomie i ma przyśpieszać sezonowo.