Hiszpania przesuwa się w prawo

Inwestorzy powinni dobrze przyjąć perspektywę utworzenia nowego rządu w Madrycie przez trzy prawicowe partie. Zwłaszcza że kraj jest obecnie w dosyć dobrej kondycji gospodarczej.

Publikacja: 23.02.2019 16:39

Foto: GG Parkiet

Wygląda na to, że socjaldemokratyczny hiszpański rząd Pedro Sáncheza nie zdąży nawet przenieść trumny gen. Franco z bazyliki w podmadryckiej Dolinie Poległych. Ten kontrowersyjny gabinet doszedł do władzy w czerwcu 2018 r., po tym gdy centroprawicowy premier Mariano Rajoy (przywódca Partii Ludowej) stracił poparcie w parlamencie. Sánchez i jego lewicowa partia PSOE zbudowali wówczas mniejszościowy gabinet utrzymujący się przy władzy dzięki poparciu katolońskich separatystów i radykalnie lewicowej partii Podemos. Rząd Sáncheza podniósł płacę minimalną aż o 22 proc., do 900 euro i rozpoczął największy od dekady program zatrudnienia w sektorze publicznym. Próbował wycofywać się z niepopularnej, realizowanej przez poprzednie rządy polityki oszczędności fiskalnych. Zdecydował się jednak również na podobnie niepopularne liberalne podejście do polityki imigracyjnej. Ostatecznie poniósł klęskę, gdyż nie mógł już współpracować z katalońskimi separatystami, którzy wysuwali coraz ostrzejsze postulaty (i przy okazji rozbudzili falę hiszpańskiego patriotyzmu). W zeszłym tygodniu rząd Sáncheza przegrał głosowanie w sprawie budżetu. Nowe wybory rozpisano na 28 kwietnia i jak na razie sondaże pokazują, że mogą one dać władzę prawicy. Socjaliści mają 24-proc. poparcie, a Podemos 15-proc. Partia Ludowa może liczyć na 21 proc., liberalna partia Ciudadanos na 18 proc., a nacjonalistyczne stronnictwo Vox na ponad 10 proc. Te trzy ostatnie partie mają szansę na utworzenie koalicji rządowej, zwłaszcza że rządzą już w tej konfiguracji w regionie Andaluzji (w którym odebrano socjalistom władzę po raz pierwszy od 1976 r.). Premierem może zostać 38-letni przywódca Partii Ludowej Pablo Casado. To scenariusz, który może spodobać się inwestorom, ale raczej nie Angeli Merkel...

Odporna gospodarka

Reakcja rynku na upadek rządu Sáncheza i rozpisanie nowych wyborów była dosyć spokojna. Rentowność hiszpańskich obligacji dziesięcioletnich dochodziła w zeszłym tygodniu do 1,26 proc., by w połowie tego tygodnia zejść do 1,22 proc. Znajdowała się więc w pobliżu najniższego poziomu od kwietnia 2018 r. To co prawda poziom większy niż na jesieni 2016 r. (0,9 proc.), ale w historycznym kontekście jest on wciąż bardzo niski. Na początku 2014 r. dochodził on przecież do 3,5 proc., a w 2012 r. zbliżał się do 7 proc. Rentowności hiszpańskich obligacji zostały w ostatnich latach zbite głównie przez ultraluźną politykę Europejskiego Banku Centralnego, ale swoje zrobiły też reformy przeprowadzane w czasach rządów Partii Ludowej. Hiszpański przemysł zdołał załapać się na eksportowe ożywienie, a gospodarka rozwijała się już 21 kwartałów z rzędu. Wzrost PKB Hiszpanii był często wyższy niż wzrost dla całej strefy euro. W 2018 r. wyniósł on 2,5 proc., a Bank Hiszpanii prognozuje, że w tym roku sięgnie on 2,2 proc., co będzie bardzo dobrym wynikiem na tle Europy Zachodniej. Socjalistyczny rząd Sáncheza rządził zbyt krótko, by poważnie zaszkodzić gospodarce, ale za to zdołał jej zapewnić impuls fiskalny, który przyspieszył wzrost PKB w czwartym kwartale do 0,7 proc. kw./kw. Inwestorzy nie boją się więc o hiszpańską gospodarkę, a to przekłada się na niskie rentowności obligacji rządowych. Widać pod tym względem duży kontrast z pogrążonymi w recesji Włochami, gdzie rentowność dziesięciolatek przekraczała w połowie tego tygodnia 2,8 proc.

– Hiszpania powinna osiągać w bliskiej przyszłości zdecydowanie lepsze wyniki gospodarcze niż Włochy, gdyż wypada lepiej pod względem niemal wszystkich głównych wskaźników. Jej średni wzrost PKB od 2000 r. wynosił 1,9 proc., gdy we Włoszech wyniósł jedynie 0,4 proc. Hiszpański dług publiczny wynosi 97 proc. PKB, gdy włoski 132 proc. Wszystkie wskaźniki konkurencyjności poprawiły się dużo bardziej w Hiszpanii niż we Włoszech. Co prawda bezrobocie w Hiszpanii (14,3 proc.) jest wyższe niż we Włoszech (10,3 proc.), ale zatrudnienie zwiększyło się o 2,4 pkt proc. w Hiszpanii przez ostatnie pięć lat, gdy we Włoszech tylko o 0,9 pkt proc. Ponadto hiszpańskie banki są w dużo lepszej kondycji niż włoskie. Dane Międzynarodowego Funduszu Walutowego pokazują, że w połowie 2018 r. złe długi stanowiły 4 proc. całkowitego portfela kredytowego hiszpańskich banków, gdy w przypadku włoskich 10 proc. – twierdzi Andrew Kenningham, ekonomista firmy badawczej Capital Economics.

Czy jednak pogorszenie koniunktury na rynkach eksportowych i spowolnienie dotykające strefę euro nie zaszkodzi mocno Hiszpanii? – Oczywiście Hiszpania nie będzie odporna na spowolnienie dotykające strefę euro i gospodarkę globalną, ale spodziewamy się, że i tak osiągnie wzrost gospodarczy wynoszący w tym roku 2 proc., a w przyszłym 1,5 proc. – dodaje Kenningham.

– Słabsze środowisko zewnętrzne sprawi, że hiszpański wzrost gospodarczy zwolni w tym roku w okolice 2 proc. Jeśli doszłoby do politycznego impasu, mogłoby to dodatkowo zaszkodzić gospodarce. Z drugiej strony jednak to, że gospodarka jest w lepszym stanie, sprawia, że napięcia polityczne są mniej groźne niż kilka lat temu. Nie można wykluczyć wzrostu rentowności hiszpańskich obligacji, ale nie pójdą one w górę zbyt mocno – prognozuje Steven Trypsteen, ekonomista z ING.

Inwestorzy są więc jak na razie spokojni o hiszpańską gospodarkę. I powinni raczej dobrze przyjąć ewentualne zwycięstwo wyborcze Partii Ludowej, kojarzącej im się głównie z wolnorynkowymi reformami. Obaw rynku nie wzbudza również program jej możliwego koalicjanta, partii Ciudadanos. Inny potencjalny koalicjant, partia Vox, jest często nazywana populistyczną i ultranacjonalistyczną. Jest ona jednak tworzona głównie przez byłych działaczy Partii Ludowej, więc nie powinna przynieść inwestorom żadnych przykrych niespodzianek gospodarczych. Jej ultranacjonalizm ogranicza się do postulatów wymierzonych w islamską imigrację i kataloński separatyzm oraz na graniu na nostalgii części Hiszpanów za czasami gen. Franco. Porównywanie partii Vox do włoskiej Ligi Północnej czy Ruchu Pięciu Gwiazd, jest więc nieporozumieniem. Koalicja tych trzech partii byłaby więc dla inwestorów lepszym rozwiązaniem niż kolejny niestabilny rząd socjalistów wspieranych przez Podemos, czyli partię, która swego czasu chwaliła wenezuelskie rozwiązania gospodarcze.

Od Katalonii po Gibraltar

Poważne problemy mogą się za to pojawić w relacjach pomiędzy władzami w Madrycie a rządem regionalnym w Barcelonie. Partia Ludowa, Ciudadanos i Vox opowiadają się za ostrym kursem wobec katalońskich separatystów. Mają w tym poparcie sporej części Hiszpanów, którym nie spodobało się to, że władze Katalonii ogłosiły na jesieni 2017 r. niepodległość prowincji (której nikt na świecie nie uznał). Teraz część katalońskich przywódców odpowiada przed sądem za próbę secesji i nie zapowiada się, by emocje wokół tego sporu politycznego opadły. – Autonomia Katalonii powinna zostać zawieszona, byśmy mogli przywrócić ład konstytucyjny i praworządność – deklaruje Santiago Abascal, przywódca partii Vox. Katalonia to jedna z najbogatszych hiszpańskich prowincji, więc przepychanki z separatystami mogą wpłynąć choćby na nastroje biznesowe w kraju. Hiszpańskie społeczeństwo poza tą prowincją przyjęłoby jednak z ulgą skuteczne spacyfikowanie separatystów.

Zmiana rządu w Hiszpanii na prawicowy może również przełożyć się na rozkład sił wewnątrz UE. Socjalistyczny gabinet Sáncheza zajmował w wielu sprawach stanowisko podobne do Francji i Niemiec. Prawica może jednak prowadzić politykę bardziej zdystansowaną wobec rozwiązań, których chcą francuski prezydent Emmanuel Macron i niemiecka kanclerz Angela Merkel. Pablo Casado to najbardziej prawicowy lider Partii Ludowej od dziesięcioleci. W rządzie będzie zaś musiał uwzględniać stanowisko nacjonalistów z Vox. Można się więc spodziewać, że polem konfliktu pomiędzy Brukselą i Madrytem stanie się polityka imigracyjna. Prawica będzie próbowała zamknąć główny kanał przerzutu nielegalnych imigrantów z Afryki do Europy (wcześniej ten kanał przebiegał przez Włochy, ale zablokował go obecny populistyczny włoski rząd). Trudno liczyć również na to, by prawicowa Hiszpania zgodziła się na projekty głębszej integracji politycznej w UE. Merkel i Macronowi na pewno nie będzie się podobało to, że po brexicie i hiszpańskich wyborach trzy duże kraje Unii (Hiszpania, Włochy i Polska) będą rządzone przez siły sceptycznie nastawione wobec ich wizji integracji europejskiej.

Czy hiszpańskie wybory wpłyną jednak w jakiś sposób na proces wyjścia Wielkiej Brytanii z UE? Jeśli do brexitu dojdzie 29 marca, to raczej nie (chyba że rząd Sáncheza będzie próbował coś ugrać w ostatnich dniach przed brexitem). Jeśli jednak brexit zostanie opóźniony o kilka miesięcy, to mogą się pojawić komplikacje w negocjacjach ze strony Hiszpanii. Rządowi w Madrycie zależy na tym, by w jakiś sposób choćby minimalnie zmienić status Gibraltaru. Ten kawałek Półwyspu Iberyjskiego należy od ponad 300 lat do Wielkiej Brytanii, ale Hiszpanie nigdy do końca nie pogodzili się z jego utratą. Mogą więc wkrótce zyskać możliwość, by o tym przypomnieć Brytyjczykom.

Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp
Gospodarka światowa
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?
Gospodarka światowa
Murdoch przegrał w sądzie z dziećmi