Sensex, główny indeks giełdy w indyjskim Mumbaju, wyraźnie się wyróżnia na tle innych indeksów rynków wschodzących. Podczas gdy im ciąży wojna handlowa i obawy o kondycję globalnej gospodarki, to Sensex ustanowił niedawno nowy rekord, a od początku roku wzrósł o blisko 10 proc. Inwestorzy wyraźnie ucieszyli się ze zwycięstwa wyborczego prawicowej partii BJP i jej koalicjantów. Premier Narendra Modi rządzący Indiami od 2014 r. zdołał sobie zapewnić władzę na kolejną kadencję parlamentu. Rząd będzie miał najbardziej stabilną większość od 1971 r., a opozycyjny Indyjski Kongres Narodowy został znokautowany w wyborach. Modi jest premierem lubianym przez sfery biznesowe oraz inwestorów. Może o tym świadczyć, że od objęcia przez niego władzy Sensex zyskał około 60 proc., co plasowało go wśród najlepszych indeksów z dużych rynków z całego świata (amerykański S&P 500 zyskał w tym czasie 47,5 proc., a japoński Nikkei 225 wzrósł o 44 proc.). W 2014 r. Modi wygrał wybory, obiecując szeroko zakrojone reformy gospodarcze. Udało mu się zacząć wdrażać jedynie ich część, a niektóre z nich (np. wycofanie w 2016 r. części banknotów z obiegu, co miało służyć walce z szarą strefą) wywołały ogromne kontrowersje. Mimo to rynek wciąż wierzy w Modiego i w to, że będzie on w tej kadencji pozytywnie zmieniał Indie. – Silniejszy mandat przyznany BJP z pewnością przyspieszy tempo, w którym premier Modi będzie mógł wdrażać reformy strukturalne. To oznacza, że możemy się spodziewać rozsądnego podejścia do wydatków socjalnych, dalszych prywatyzacji oraz wysiłków na rzecz uproszczenia i wzmocnienia systemu podatkowego – twierdzi Leong Lin-Jing, zarządzający w Aberdeen Asset Management. Czy jednak entuzjazm inwestorów jest uzasadniony? Czy dostrzegalne w Indiach spowolnienie gospodarcze nie powinno się przełożyć na pogorszenie nastrojów na rynku?
Rozczarowania i nadzieje
Indie znajdują się wśród krajów doświadczających najszybszego wzrostu gospodarczego. Ich PKB wzrósł w 2018 r. o 7,1 proc., co sprawiło, że były wówczas najszybciej rozwijającą się dużą gospodarką na świecie. W drugiej połowie zeszłego roku widoczne już było jednak spowolnienie. O ile indyjski PKB wzrósł w drugim kwartale o 8 proc. r./r., o tyle w trzecim o 7 proc., a w czwartym o 6,6 proc. Pierwszy kwartał 2019 r. przyniósł 5,8 proc. wzrostu. Liczony przez agencję Bloomberga wskaźnik koniunktury w indyjskiej gospodarce sugerował w kwietniu 5,8 proc. wzrostu PKB, po 6,8 proc. w marcu i 11,9 proc. w październiku. Zwalnia akcja kredytowa, zmniejsza się eksport produktów rolnych, a sprzedaż samochodów spada w tempie dwucyfrowym. O ile stopa bezrobocia wyniosła oficjalnie w 2018 r. 3,5 proc., o tyle kilka miesięcy temu wyciekł rządowy raport mówiący, że sięga ona 6,1 proc., czyli najwyższego poziomu od 45 lat. Indyjski Kongres Narodowy przedstawiał w trakcie kampanii wyborczej dane mówiące, że od listopada 2016 r., czyli od „reformy" polegającej na wycofaniu z rynku części banknotów, ubyło w Indiach 5 mln miejsc pracy. Kurs rupii indyjskiej co prawda w ostatnich tygodniach się umacniał (spadł poniżej poziomu 70 rupii za 1 USD), to w październiku 2018 r. indyjska waluta była rekordowo słaba. Za 1 dolara płacono ponad 74 rupie. Od początku rządów Modiego osłabła ona o ponad 15 proc. wobec dolara.
Modi wygrał jednak wybory mimo takich błędów jak „reforma" walutowa i mimo pogorszenia koniunktury gospodarczej. A to oznacza, że spora część wyborców wciąż wierzy w jego wizję reformowania Indii. Na korzyść Modiego zadziałały też inne czynniki, np. twarda postawa w konfrontacji z Pakistanem czy też rosnąca rola Indii na arenie międzynarodowej. Inwestorzy cenią sobie stabilność polityczną, a mogą też liczyć na to, że spowolnienie gospodarcze skłoni Bank Rezerw Indii do stymulowania gospodarki.
– Po mocnym spadku zmienności w okresie samych wyborów można oczekiwać, że agresywni spekulanci powrócą na parkiet. „Byki" pozostają w przewadze i na tym rozpędzonym rynku nowe szczyty są jak najbardziej możliwe. Ostatnie maksima głównego indeksu giełdy w Bombaju zostały osiągnięte przez szeroki rynek, w tym przez banki, oraz przedstawicieli sektora samochodowego, nieruchomości i technologicznego. Inwestorzy mogą liczyć w tym roku na obniżkę stóp procentowych i kupują spółki, które będą beneficjentami luźniejszej polityki pieniężnej. Dlatego też indyjskie akcje pozostają silne mimo oznak słabnącej konsumpcji w kraju, która była jednym z podstawowych katalizatorów dynamicznej poprawy wyników finansowych spółek w poprzednich latach – mówi „Parkietowi" Łukasz Wardyn, dyrektor na Europę Wschodnią w CMC Markets.
Wygląda więc na to, że główne negatywne czynniki dla rynku indyjskiego mogą nadejść z zewnątrz. – Na globalnym tle indyjskie indeksy są relatywnie mocniejsze. Widać, że korekty na tamtejszym rynku są inspirowane w większości czynnikami zewnętrznymi, w tym szczególnie ruchami na amerykańskich i chińskich parkietach. Gdy sytuacja się uspokaja, względnie szybko znajdują się kupujący, którzy agresywnie wchodzą na rynek. Jednak indyjski rynek nie jest „kuloodporny". Na przykład zaostrzenie sytuacji na linii USA–Iran może być katalizatorem poważniejszej korekty – dodaje Wardyn.