Kolejnym frontem w starciu USA i Chin mogą stać się rynki kapitałowe. – Następnym ruchem, jaki zrobimy, będzie odcięcie ich od ofert publicznych, pozbycie się aktywów przez wszystkie fundusze emerytalne i firmy ubezpieczeniowe w USA, które dostarczają kapitału Komunistycznej Partii Chin. Zobaczymy wielki ruch na Wall Street, by ograniczyć dostęp chińskim spółkom do rynków kapitałowych, póki nie zgodzą się one na reformy – mówił w niedawnym wywiadzie dla „South China Morning Post" Steve Bannon, były główny strateg Białego Domu. Co prawda Bannon oficjalnie nie pracuje już dla rządu USA, ale ma wciąż dobre kontakty w administracji Trumpa i od czasu do czasu rozmawia z prezydentem. Jest więc ryzyko, że jego idea ograniczenia Chińczykom dostępu do amerykańskiego rynku kapitałowego padnie na podatny grunt. Zwłaszcza że pomysły na uderzenie w chińskie spółki notowane na giełdach w USA mają również politycy, którzy dystansują się od administracji Trumpa.
Ustawą w emitentów
Na początku czerwca grupa senatorów z obu głównych partii przedstawiła projekt ustawy o zapewnieniu jakości informacyjnej oraz transparentności zagranicznych spółek notowanych na naszych giełdach. Ustawa określana w skrócie jako „Equitable Act" ma dać amerykańskim regulatorom możliwość wglądu w księgi rachunkowe i inne wrażliwe dane finansowe zagranicznych firm obecnych na giełdach w USA. Autorzy ustawy nie ukrywają, że chodzi im przede wszystkim o spółki z Chin i Hongkongu. Wcześniej chińskie władze wielokrotnie blokowały bowiem regulatorom z USA możliwość przyjrzenia się tego typu danym. Jeśli ustawa wejdzie w życie, zagraniczne spółki utrudniające dostęp do swoich ksiąg będą mogły zostać usunięte z amerykańskich giełd.
– Pekin nie powinien już mieć możliwości chronienia notowanych w USA chińskich spółek przed koniecznością dostosowywania się do amerykańskiego prawa i regulacji dotyczących transparentności finansowej oraz rachunkowości – twierdzi republikański senator Marco Rubio, jeden z twórców tej ustawy (i zarazem były kontrkandydat Trumpa w republikańskich prawyborach prezydenckich). – Nasza ustawa sprawi, że zagraniczne spółki będą przestrzegały naszych regulacji dotyczących rachunkowości. To powstrzyma chińskie spółki przed chowaniem się za działaniami partii komunistycznej, mającymi na celu wykorzystywanie naszego rynku kapitałowego poprzez ukrywanie informacji dotyczących rachunkowości – zapowiada demokratyczny senator Bob Menendez. Oprócz nich w pracach nad ustawą uczestniczyli też republikański senator Tom Cotton i demokratyczna senator Kirsten Gillibrand (ubiegająca się o u demokratów o nominację w wyborach prezydenckich w 2020 r.). Jest więc w głównych nurtach Partii Republikańskiej i Partii Demokratycznej silna grupa opowiadająca się za rozszerzeniem wojny handlowej na rynki kapitałowe.
Uzasadnieniem zaostrzenia regulacji może być to, że w przeszłości zdarzały się afery z chińskimi firmami notowanymi w USA, które oszukiwały inwestorów, zawyżając swoje wyniki. Regulatorzy nie mieli wówczas dostępu do ich ksiąg i sprawozdań składanych w Chinach. Chińskie władze odrzucają prośby o dostęp nawet do podstawowych danych. W grę mogą wchodzić również względy bezpieczeństwa narodowego. Amerykańscy ustawodawcy podejrzewają, że część chińskich spółek ma zbyt bliskie związki z tamtejszą bezpieką lub że zarabiają one na działaniach uderzających w prawa człowieka (np. budują obozy dla Ujgurów lub sprzedają bezpiece sprzęt do inwigilacji). „Amerykanie byliby bardzo zaniepokojeni, jeśli nie wściekli, gdyby się dowiedzieli, że ich oszczędności emerytalne lub inne inwestycje służą finansowaniu chińskich spółek mających powiązania z chińskim aparatem bezpieczeństwa. Powiązania, które stanowiłyby ryzyko asymetryczne dla reputacji tych spółek i wartości ich akcji" – mówi petycja podpisana w kwietniu przez grupę amerykańskich senatorów i kongresmenów.
Kierunek przenosin
Amerykańsko-Chińska Komisja ds. Gospodarczych i Bezpieczeństwa zidentyfikowała 156 chińskich spółek notowanych na trzech największych giełdach w USA. Firmy te mają łączną kapitalizację wartą 1,2 bln USD. 11 z nich to chińskie państwowe spółki. Od 2013 r. firmy z Chin dokonały ponad 100 ofert na amerykańskich giełdach i zebrały w ich trakcie łącznie 46,1 mld USD. W 2018 r. odpowiadały za 58 proc. IPO przeprowadzonych w USA przez zagraniczne spółki. To chiński koncern Alibaba Group Holding przeprowadził w 2014 r. rekordową ofertę publiczną w Nowym Jorku, wartą 25,03 mld USD. Niedawno zapowiedział, że dokona podobnie dużej oferty na giełdzie w Hongkongu. Powszechnie uznano to za szukanie przez Alibabę „polisy ubezpieczeniowej" na wypadek zaostrzenia amerykańskich regulacji dotyczących chińskich spółek. Kilka tygodni temu spółka SMIC, największy producent półprzewodników w Chinach, zapowiedziała, że przeprowadzi delisting z nowojorskiej giełdy NYSE. Ustawa stworzona m.in. przez senatora Rubio może sprawić, że śladami SMIC mogą pójść inne chińskie firmy.