Cel inflacyjny Europejskiego Banku Centralnego ma charakter symetryczny – oświadczyła w czwartkowym komunikacie Rada Prezesów tej instytucji. W ocenie części komentatorów to jedynie stwierdzenie faktu, usankcjonowanie praktyki EBC pod kierownictwem Mario Draghiego. Inni widzą w tym element polityki „forward guidance", czyli sterowania oczekiwaniami uczestników życia gospodarczego. Jeszcze inni mówią o historycznej zmianie celu EBC. Tej ostatniej interpretacji sprzyja fakt, że oświadczenie frankfurckiej instytucji wpisuje się w trwające na całym świecie poszukiwania właściwej roli dla banków centralnych.
Duch Draghiego pozostanie w EBC
Zgodnie z traktatem o funkcjonowaniu UE „głównym celem Europejskiego Systemu Banków Centralnych jest utrzymanie stabilności cen". Ustalenie, co ma to oznaczać w praktyce, leży w gestii Rady Prezesów EBC. W 2003 r. gremium to przyjęło, że będzie dążyło do utrzymania inflacji w średnim terminie poniżej, ale blisko, 2 proc. rocznie. Ta wykładnia sugerowała, że EBC z większą determinacją będzie dążył do stłumienia inflacji, gdy przebije ona ten poziom, niż do jej rozbudzenia, gdy będzie wyżej. Od globalnego kryzysu finansowego, gdy w Europie realnym zagrożeniem częściej była deflacja niż nadmierna inflacja, kładło się to cieniem na wiarygodności frankfurckiej instytucji. Nie tylko zdecydowanie później niż inne znaczące banki centralne zdecydowała się ona na zastosowanie niekonwencjonalnych instrumentów, ale też w 2011 r. – gdy na czele EBC stał Jean-Claude Trichet – dwukrotnie podwyższyła stopy procentowe w reakcji na przejściowy, jak się szybko okazało, wzrost inflacji powyżej 2 proc. – EBC ewidentnie ma problem z przywróceniem inflacji do właściwego poziomu. Nie sprzyja temu niejednoznaczny cel tej instytucji – powiedział niedawno agencji Bloomberga Steve Barrow, główny strateg walutowy Standard Banku.
Mario Draghi, który u sterów EBC stoi od listopada 2011 r., zrobił wiele, aby zmienić wizerunek tej instytucji jako niezdecydowanej, bojaźliwej. Do historii polityki pieniężnej przeszło jego wystąpienie z lata 2012 r., gdy powiedział, że „EBC jest gotów zrobić wszystko, co będzie potrzebne, aby ochronić strefę euro". W ostatnich latach podkreślał też, że on sam interpretuje cel inflacyjny jako symetryczny. Za przejaw zmiany postawy EBC pod rządami Draghiego można uważać to, że w 2018 r., gdy inflacja w strefie euro znów wzrosła przejściowo powyżej 2 proc., we Frankfurcie nie było mowy o zaostrzaniu polityki pieniężnej, choć robiła to już amerykańska Rezerwa Federalna. „Przyjęcie symetrycznego celu inflacyjnego tylko sformalizowałoby zmianę, która dokonała się w EBC w czasie kadencji Draghiego" – zauważył w analizie przed czwartkowym posiedzeniem tej instytucji Claus Vistesen, główny ekonomista ds. strefy euro w firmie analitycznej Pantheon Macroeconomics. „Zwrot EBC ku inflacji bazowej (nieobejmującej cen energii i żywności – red.) jako głównej mierze stabilności cen oraz przyjęcie warunku, że wzrost cen musi mieć szeroki zakres geograficzny oraz samopodtrzymujący się charakter, aby kwalifikował się jako osiągnięcie celu inflacyjnego, już teraz bardzo wysoko zawiesiły poprzeczkę do jakiegokolwiek zaostrzenia polityki pieniężnej" – dodał.
Nawet jeśli przeformułowanie celu to tylko usankcjonowanie dotychczasowej praktyki, ma znaczenie o tyle, że wkrótce dojdzie do zmiany u sterów EBC. Gdy w listopadzie Draghiego zastąpi Christine Lagarde, duch ustępującego prezesa pozostanie we Frankfurcie.
Luźniej na dłużej
Nie brakuje też jednak głosów, że przeformułowanie celu inflacyjnego to wydarzenie przełomowe. Tego zdania jest m.in. Frederik Ducrozeta, strateg w firmie Pictet Wealth Management, znany komentator europejskiej polityki pieniężnej. Według niego waga czwartkowego posiedzenia Rady Prezesów, przede wszystkim zaś wypowiedzi Draghiego na konferencji prasowej, jest taka sama, jak jego wspomnianego wystąpienia sprzed siedmiu lat. Tłumacząc, jak należy rozumieć symetryczny charakter celu inflacyjnego, prezes EBC powiedział m.in., że „nie ma ograniczenia dla inflacji na poziomie 2 proc.". Zdaniem Ducrozeta to oznacza, że EBC będzie skłonny nawet przez dłuższy czas tolerować inflację powyżej celu, aby mieć pewność, że utrwali się ona na pożądanym poziomie. „Najważniejsze być może jest to, że EBC zyska polityczne uzasadnienie, aby łagodzić politykę pieniężną dopóty, dopóki rządy wkroczą do akcji, poprawiając skuteczność całościowo rozumianej polityki gospodarczej. Innymi słowy, EBC łatwiej będzie przekonać Niemcy, że mają wybór między fiskalnymi bodźcami dla swojej gospodarki a mierzeniem się przez dłuższy czas z konsekwencjami ujemnych stóp procentowych i/lub QE (ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej – red.)" – napisał Ducrozet w jednej ze swoich ostatnich analiz. Odniósł się do głęboko zakorzenionego strachu Niemców przed inflacją, która w ostatnich latach prowadziła do ich sprzeciwu wobec niekonwencjonalnej polityki EBC.