Wielkie protesty w Hongkongu trwają od czerwca. Początkowo wymierzone były one w projekt ustawy pozwalającej na ekstradycję do Chińskiej Republiki Ludowej mieszkańców tego specjalnego regionu administracyjnego. Po wycofaniu tego projektu były kontynuowane jako protest przeciwko prochińskiej polityce lokalnej administracji, dążeniom Pekinu do zwiększenia kontroli nad Hongkongiem i brutalności policji. Demonstracje często przeradzały się w zamieszki i mocno przyczyniły się do tego, że gospodarka Hongkongu znalazła się w recesji. Indeks Hang Seng zyskał od początku roku jedynie 4 proc.

- Tym co jest niezwykłe jest to, że 71 proc. wyborców oddało głosy, co pokazuje, że Pekinowi będzie trudno zignorować te wyniki z obawy na większe międzynarodowe potępienie przez opinię publiczną. Ludzie wyrazili swoją wolę a piłeczka jest teraz po stronie Pekinu – twierdzi Stephen Innes, analityk AxiTrader.