Akcje Tesli, producenta samochodów elektrycznych należącego do ekscentrycznego miliardera Elona Muska, traciły na początku środowej sesji 10 proc. W ciągu dwóch poprzednich dni zyskały one aż 36 proc. Akcje Tesli zyskały od początku roku około 90 proc., a przez ostatnich 12 miesięcy wzrosły o ponad 140 proc. W tym czasie indeks Nasdax Composite zyskał odpowiednio 6 proc. i 29 proc. Kapitalizacja Tesli sięgała na początku środowej sesji 145 mld USD.
Impulsami do zwyżki cen akcji Tesli w ostatnich dniach były dobre wyniki spółki za IV kwartał (105 mln USD zysku netto) oraz obietnice spółki mówiące, że w 2020 r. wyprodukuje ona 500 tys. samochodów elektrycznych. Zwyżki przyspieszyły po poniedziałkowej rekomendacji firmy Argus Research, która podniosła prognozę dla kursu akcji Tesli z 556 dolarów do 808 dolarów. Już w dzień po jej wydaniu akcje Tesli mocno przebiły wyznaczony w niej poziom – ich cena zbliżyła się do 970 USD. „Pomimo opóźnień w produkcji w przeszłości, niedoborów, wzrostu kosztów pracy oraz innych trudności spodziewamy się, że Tesla będzie korzystać z pozycji dominującej w branży pojazdów elektrycznych i że poprawi wyniki w 2020 r. i w latach następnych" – pisali analitycy Argus Research.
Ostre zwyżki papierów Tesli z ostatnich dni zostały jednak bardzo sceptycznie przyjęte przez wielu analityków. Michael Novogratz, właściciel firmy inwestycyjnej Galaxy Digital Holdings, porównał na Twitterze wzrost kursu Tesli do zwyżki notowań bitcoina z 2017 r., czyli z okresu narastania bańki kryptowalutowej.
– Mamy do czynienia ze zwyżkami wygenerowanymi przez komputery. Nie uwzględniają one ani sytuacji spółki, ani jej wyceny. To tylko handel. Tak, sprzedaję te akcje na krótko. Jeśli ktoś posiada te papiery przy takich cenach, to powinien je wyrzucić – stwierdził rynkowy guru Andrew Left, właściciel firmy Citron Research.