- Inwestorzy powinni poważnie pomyśleć o kupowaniu na dołkach - stwierdził Larry Kudlow, doradca ekonomiczny prezydenta USA. We wtorek jednak nie widać było wśród inwestorów wielkiej chęci do kupowania. Choć południowokoreański indeks KOSPI zyskał w ciągu sesji 1,2 proc., to japoński Nikkei 225 spadł o 3,3 proc. (w poniedziałek giełda tokijska była zamknięta, więc można to uznać za późną reakcję na rozprzestrzenianie się koronawirusa). Niemal wszystkie giełdy w Europie doświadczały spadków, które były jednak bardziej umiarkowane niż w poniedziałek. Polski WIG 20 tracił na początku sesji 2,6 proc., ale późnym popołudniem spadek wyhamował do 2,1 proc. O ile dzień wcześniej spadł on poniżej poziomu 2000 pkt, to we wtorek znalazł się najniżej od stycznia 2017 r.
Przecena silnie dotknęła we wtorek akcje polskich banków. Akcje PKO BP traciły prawie 3 proc. a papiery mBanku spadały nawet o 6,5 proc. Akcje biura podróży Rainbow Tours zniżkowały późnym popołudniem o 7,8 proc. Akcje spółki medycznej Mercator Medical rosły za to o 17 proc. Analitycy Santandera sugerują ograniczenie zaangażowania w ryzykowne aktywa, choćby ze względu na pojawienie się nowych przypadków zachorowań w Europie Środkowo-Wschodniej. Jako najbardziej odporne wskazują natomiast akcje spółek medycznych, firm telekomunikacyjnych i producentów gier.
Niepokój inwestorów nie ogranicza się jednak do polskiej giełdy. - Jak na razie wygląda na to, że jest małe prawdopodobieństwo tego, że rynku uspokoją się w krótkim terminie. A to oznacza, że inwestorzy będą musieli się przyzwyczaić do dłuższego okresu niepewności i zmienności - uważa Michael Hewson, analityk CMC Markets.
Część analityków dostrzega jednak okazje do kupowania "na dołkach". - Tak jak w przypadku innych nagłych wyprzedaży, jest ważnym by inwestorzy zachowywali długoterminową perspektywę i zarządzali ryzykiem za pomocą klas aktywów i globalnej dywersyfikacji. Preferujemy akcje z rynków wschodzących, biorąc pod uwagę relatywny sukces Chin w powstrzymywaniu wirusa i jesteśmy bardziej ostrożni wobec akcji ze strefy euro, gdzie jest teraz znacząca niepewność dotycząca potencjalnych skutków ekonomicznych epidemii - wskazuje Mark Haefele, dyrektor inwestycyjny w UBS Wealth Management. Radzi on by inwestorzy unikali najbardziej wrażliwych sektorów takich jak linie lotnicze i hotele a preferowali spółki dywidendowe oraz takie, które korzystają na tym, że ludzie zostają w domach (e-handel, gry video, dostawy żywności).
Inwestorzy muszą brać pod uwagę to, że zakłócenia gospodarcze szybko się nie skończą. Walka z epidemią zajmuje Chinom już ponad miesiąc a to czy postępy wirusa udało się tam opanować jest kwestią sporną.