Inwestorzy niepokoją się tym, że rafinerie na całym świecie mają bardzo duże zapasy surowca, którego nie mogą przerobić tak szybko jak przed pandemią koronawirusa. Dużej nadpodaży ropy na rynku towarzyszy załamanie popytu.

- Nawet jeśli cięcia w produkcji ropy mają zacząć być wdrażane przez kraje OPEC+ a podaż i zapasy powinny się znacząco zmniejszyć w drugiej połowie roku, to następne 4-6 tygodni przyniosą znaczący stress jeśli chodzi o ograniczone miejsce do składowania ropy. To może doprowadzić do dzikich cen i niezwykłych upustów – twierdzi Eric Lee, analityk Citigroup.