Choć pandemia koronawirusa zaczęła silniej uderzać w gospodarkę USA dopiero w marcu, to i tak zdołała wywołać największy spadek PKB od kryzysowego 2008 r. Ze wstępnych danych wynika, że konsumpcja prywatna zmniejszyła się w pierwszym kwartale w USA o 7,6 proc. To największy jej spadek od drugiego kwartału 1980 r.  Inwestycje biznesowe spadły natomiast o 8,6 proc.

- Gospodarka USA radziła sobie dobrze na początku roku, ale kryzys koronawirusowy wykoleił ją w sposób spektakularny. Jego wpływ będzie lepiej widoczny w danych za drugi kwartał. Te za pierwszy kwartał  mogą służyć jako przydatna wskazówka pozwalająca lepiej zrozumieć skalę przyszłych wyzwań - twierdzi Robert Alster, szef działu analiz w funduszu Close Brothers Asset Management.

Dane za drugi kwartał najprawdopodobniej będą o wiele gorsze. Kevin Hassett, doradca ekonomiczny Białego Domu, mówił niedawno, że annualizowany spadek PKB może wynieść 20-30 proc. Analitycy PIMCO spodziewają się spadku o 30 proc., Goldman Sachs o 34 proc., Morgan Stanley o 38 proc. a JPMorgan Chase o 40 proc. Choć Hassett i sekretarz skarbu Steven Mnuchin twierdzą, że trzeci kwartał może przynieść solidne odbicie, to średnia prognoz analityków zebranych przez agencje Bloomberga mówi o spadku PKB USA w trzecim kwartale o 4,2 proc. a najbardziej optymistyczna prognoza wskazuje na wzrost wynoszący 2,7 proc.

- USA są teraz w recesji. Nie wiemy tylko jak głębokiej - przyznaje Gus Faucher, główny ekonomista firmy PMC.

Kiepskie dane o PKB nie wywołały jednak wstrząsu na giełdach. Środowa sesja w USA zaczęła się od zwyżek a Dow Jones Industrial zyskiwał na jej początku 1,6 proc. Na nastroje inwestorów dobrze wpłynął komunikat firmy Gilead Sciences mówiący o "pozytywnych danych" z testów leczenia Covid-19 za pomocą jej leku antywirusowego remdesivir. Inwestorzy mocno więc liczą na to, że pojawi się lek na koronawirusa, który pomoże w łagodzeniu ograniczeń gospodarczych związanych z pandemią. Akcje Gilead Sciences zyskiwały więc 6 proc. na początku sesji.