Po raz pierwszy w historii rząd wyprowadzi z funduszu znacząco więcej pieniędzy od planowanych rocznych przychodów tej instytucji. W zeszłym roku do GPFG wpłynęło 243 mld koron, a w tym roku przychody mają być znacząco mniejsze, do czego przyczyniło się załamanie cen ropy naftowej.

- To część ogólnych wytycznych mówiących, że w takich okolicznościach możemy wydawać więcej. To jednoznacznie pozytywne, że mamy takie pole do manewru, w odróżnieniu od wielu innych krajów - stwierdził Oystein Olsen, prezes Norges Banku (Banku Centralnego Norwegii), czyli instytucji nadzorującej ten fundusz.

GPFG zarządzał na koniec 2019 r. aktywami wartymi łącznie 10,1 bln koron norweskich. W swoim portfelu miał m.in. akcje 122 spółek z warszawskiej giełdy. Łącznie były one warte blisko 14,3 mld koron (6,2 mld zł po kursie z końca ub.r.). Fundusz w ostatnich latach zwiększał zaangażowanie na polskim rynku. W 2018 r. powiększył je aż o 50 proc. a w 2019 r. o 19 proc. Czy tegoroczne załamanie cen ropy i konieczność zasilenia budżetu Norwegii rekordowo dużą sumą z funduszu przełożą się na wyprzedaż polskich aktywów?

W pierwszej kolejności GPFG prawdopodobnie będzie wyprzedawał obligacje. Zmuszają go do tego przepisy. Musi on zwiększyć udział akcji w swoim portfelu, gdyż w zeszłym roku spadł on poniżej wyznaczonego celu wynoszącego 70 proc. całego portfela.