Didi jest właścicielem popularniej w Chinach aplikacji do zamawiania przejazdów. Spółka niedawno zadebiutowała na amerykańskiej giełdzie, po czym znalazła się na celowniku regulatorów w Chinach. Pierwsza oferta publiczna Didi o wartości 4,4 mld USD była największym tegorocznym IPO na giełdzie w USA.
Spółka planowała rozszerzyć swoją działalność i wejść na Wyspy oraz do niektórych krajów Unii Europejskiej. Jednak personel pracujący nad planowanym wejściem na nowe rynki został poinformowany, że może zostać zwolniony, a spółka przestała zatrudniać nowych pracowników w Wielkiej Brytanii, odwołując plany wejścia na ten rynek na co najmniej rok.
– Nadal badamy nowe rynki, współpracując z odpowiednimi interesariuszami na każdym z nich i zastanawiając się, kiedy wprowadzić nasze usługi – stwierdził rzecznik Didi.
– Gdy tylko będziemy mieli więcej informacji na temat nowych rynków, od razu je udostępnimy – dodał.
Spółka miała ambitne plany podbicia nowych rynków. Weszła już do RPA, Ekwadoru i Kazachstanu. Od roku Didi jest również obecny w Rosji. Na celowniku była także Wielka Brytania, Francja i Niemcy.