Polski eksport w pierwszej połowie 2023 r. wyniósł 176,4 mld euro i w porównaniu z ubiegłym rokiem zwiększył się o 4,9 proc. – poinformował GUS w czwartek. Zmniejszył się natomiast import – o 4,3 proc., do 169,8 mld euro. W rezultacie nasz bilans handlowy był po pierwszych sześciu miesiącach roku na plusie: dodatnie saldo wyniosło 6,6 mld euro, podczas gdy w styczniu–czerwcu 2022 r. było ujemne na poziomie minus 9,3 mld euro.
Największą część eksportu stanowiła sprzedaż polskich towarów na rynki krajów rozwiniętych, która osiągnęła wartość 153,1 mld euro i rok do roku wzrosła o 3,4 proc. Wyższy, 13,3-proc. wzrost odnotowaliśmy w eksporcie do krajów rozwijających się, ale jego wartość była przeszło dziesięciokrotnie mniejsza w porównaniu z rynkami rozwiniętymi – wyniosła 14,7 mld euro. Z kolei jeszcze mniejszy, bo zaledwie 8,6 mld euro, wart był eksport na rynki Europy Środkowo-Wschodniej, choć w pierwszej połowie roku rósł najszybciej – dynamika wyniosła 21,5 proc.
Najważniejszym odbiorcą polskich towarów pozostają Niemcy. Tegoroczny sześciomiesięczny eksport za Odrę wyniósł 49,3 mld euro, co w porównaniu z tym samym okresem sprzed roku oznacza wzrost sprzedaży o 5,4 proc. W rezultacie udział Niemiec w całości polskiego eksportu zwiększył się do 28 proc. z 27,9 proc. rok wcześniej.
Drugim rynkiem dla polskich eksporterów pozostają Czechy, gdzie w okresie od stycznia do końca czerwca 2023 r. ulokowano towary warte 11,2 mld euro. To jeden z dwóch (obok Słowacji) kluczowych dla polskiego eksportu rynków, na których sprzedaż spadła, choć niewiele – o 0,2 proc. Za to w przypadku zajmującej trzecie miejsce Francji eksport zwiększył się o 12,5 proc., co zwiększyło udział tego rynku z 5,8 do 6,2 proc.
Najwyższy, 40-proc. wzrost eksportu miał miejsce w przypadku Ukrainy, która znalazła się na 8. miejscu w rankingu naszych największych rynków zbytu. Już w ubiegłym roku okazało się, że rosyjska agresja nie zahamowała wzrostu wymiany handlowej firm polskich z ukraińskimi.