Mamy przyjąć euro za wszelką cenę?

MFW zaproponował ekspresową ścieżkę wprowadzenia unijnej waluty przez kraje naszego regionu. Inicjatywa nie budzi entuzjazmu ani u nas, ani w instytucjach UE

Publikacja: 07.04.2009 01:10

Mamy przyjąć euro za wszelką cenę?

Foto: Archiwum

Środkowoeuropejscy członkowie UE powinni zastanowić się nad przyjęciem euro bez formalnego wchodzenia do Europejskiej Unii Walutowej (EMU). Raport Międzynarodowego Funduszu Walutowego o takiej wymowie powstał przed miesiącem, a ujawniony został wczoraj przez „Financial Times”. I wywołał falę komentarzy na Zachodzie oraz w zainteresowanych stolicach.

Jak podał brytyjski dziennik, MFW uważa, że ze względu na obecne zagrożenia makroekonomiczne nowym państwom członkowskim opłacałaby się rezygnacja z własnych walut, nawet jeśli ich przedstawiciele nie znaleźliby się w instytucjach EMU. Ponadto, Fundusz zasugerował, że Unia mogłaby rozluźnić kryteria konwergencji stawiane kandydatom do przyjęcia euro, tak by mogli oni otrzymać status quasi-członków.

Propozycje tego typu już się w ostatnich miesiącach pojawiały, ale przedstawiciele wszystkich instytucji unijnych zgodnie je odrzucali. Takie stanowisko Europejskiego Banku Centralnego podtrzymał wczoraj jego rzecznik Wiktor Krzyżanowski. – Traktat założycielski jasno i wyraźnie definiuje prawa i obowiązki państw zamierzających przyjąć wspólną walutę – powiedział.

MFW nie skomentował wczoraj doniesień „FT”. Jak się dowiedzieliśmy, swojego pomysłu Fundusz nie konsultował – przynajmniej na poziomie politycznym – z EBC. Także przedstawiciele Komisji Europejskiej wydawali się zaskoczeni tą inicjatywą. Jej rzecznik, cytowany przez Reutera, powiedział, że raport to wewnętrzny dokument Funduszu i Komisja nie będzie go komentować.

W Polsce doniesienia „FT” też przyjęto sceptycznie. – Przystąpienie Polski do strefy euro to nie jest kwestia łatwiejszych kryteriów. To przede wszystkim kwestia woli politycznej – komentował poseł Jan Łopata (PSL), wiceprzewodniczący Komisji Finansów Publicznych.

[srodtytul]PKB regionu w dół o 2,5 proc.[/srodtytul]

„Dla krajów UE euroizacja (sic!) niesie największe pożytki jako rozwiązanie problemu ciężaru długu w obcych walutach, usunięcie niepewności i przywrócenie zaufania” – uzasadnił MFW swoją propozycję. Jej atrakcyjność, zdaniem waszyngtońskiej instytucji, jest tym większa, że ten rok będzie dla naszego regionu wyjątkowo trudny. Fundusz przewiduje, że łączny PKB zmaleje o 2,5 proc. To może podkopać kondycję budżetów, a sprzedaż obligacji denominowanych w walutach krajowych może być coraz bardziej kosztowna.

[srodtytul]Polska jak... Kosowo?[/srodtytul]

Artykuł 121 traktatu o utworzeniu Wspólnoty Europejskiej stanowi, że oceniając wniosek państwa o przystąpienie do strefy euro, Komisja i EBC muszą brać pod uwagę spełnianie przez nie kryteriów: inflacji, długu publicznego i deficytu budżetowego, stóp procentowych oraz stabilności waluty. Ostateczną decyzję o przyjęciu do strefy euro podejmuje Rada Europejska (szefowie państw i rządów), ale możliwość, by nie brała ona pod uwagę opinii KE i EBC, jest tylko teoretyczna.

Jeśliby zatem któreś z państw, zgodnie z radami Funduszu, wystąpiło o zgodę na przyspieszoną konwersję, musiałoby albo nakłonić resztę UE do zmian prawa traktatowego (a tego się nie praktykuje), albo... pójść drogą Czarnogóry i Kosowa. Państwa te wprowadziły euro jednostronnie, po prostu skupując je na Zachodzie.

Komisarz UE ds. gospodarczych i monetarnych Joaquin Almunia pozytywnie oceniał te ruchy, a prezes EBC Jean-Claude Trichet stwierdził, że ani ich nie popiera, ani nie potępia. Taka obojętność nie byłaby jednak możliwa w przypadku tak dużego państwa jak Polska. Poza tym z naszego punktu widzenia rezygnacja z wejścia w struktury EMU, a więc także z prawa do współdecydowania o stopach procentowych i korzystania ze wsparcia EBC, nie byłaby dobra.

[srodtytul]W roku 2012 – albo później[/srodtytul]

– Gdyby pojawiła się możliwość skrócenia okresu przebywania w korytarzu walutowym (ERM2), byłoby to korzystne dla Polski. Jednak nie wydaje się, aby ktoś nam to zaproponował. Nadal aktualny jest przyjęty wcześniej harmonogram wprowadzenia euro – powiedział poseł Andrzej Orzechowski (PO) z Komisji Finansów Publicznych.

Podobne opinie pojawiły się na Węgrzech, gdzie osłabienie waluty miałoby skutki jeszcze groźniejsze niż w Polsce. Zdaniem cytowanego przez agencję MTI ekonomisty K&B Banku Gyorgy Barcza, ekspresowe przyjęcie euro spowodowałoby wzrost inflacji i zadłużenia.We wczorajszym raporcie analitycy banku Morgan Stanley napisali, że planowane przyjęcie przez Polskę euro w 2012 r. staje się coraz mniej prawdopodobne.

[ramka][b]Resort finansów pracuje nad stabilizacją kursu złotego[/b]

Ministerstwo Finansów nie wyklucza ponownej wymiany środków z Unii Europejskiej na rynku walutowym. 18 lutego 2009 r. resort poinformował, że wymienił część funduszy z UE na rynku za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego. – Wymienialiśmy pieniądze na rynku także po 18 lutego. Nie wykluczamy takiej działalności w przyszłości – oświadczył Dominik Radziwiłł, wiceminister finansów. Wiceminister nie informuje, jakie kwoty zostały uwolnione do tej pory, ale podkreśla, że aktualnie rynek walutowy w Polsce jest bardzo płytki i stosunkowo niewielkimi kwotami można wpływać na zmiany kursu złotego. Jak już pisaliśmy, we wrześniu 2008 r. w Narodowym Banku Polskim znajdowało się 2,8 mld euro przekazanych zaliczek z budżetu UE w ramach programów operacyjnych 2007–2013. W 2009 r. Bruksela prześle jeszcze 1,8 mld euro. Zgodnie z ustawą o finansach publicznych, o terminie i sposobie przewalutowania tych środków decyduje minister finansów. [/ramka]

[ramka][b]Martin Blum - szef działu strategii ds. europy Środkowo-wschodniej w Unicredit w Wiedniu

Propozycje Funduszu są radykalne [/b]

Raport Międzynarodowego Funduszu Walutowego, o którym napisał „The Financial Times”, powstał jakiś miesiąc temu. Wtedy sytuację ekonomiczną w Europie Środkowo-Wschodniej postrzegano gorzej niż teraz. Prawdopodobnie więc analitycy Funduszu byli wówczas bardziej skłonni do proponowania radykalnych rozwiązań. Może próbowano w ten sposób zaszokować i skłonić do działania Europejski Bank Centralny. Poza tym ujawniono tylko fragment raportu, pozostałe jego części mogły być bardziej wyważone. Obecnie nie wydaje się możliwe, by rekomendacje autorów tej analizy zostały wprowadzone w życie. Gdyby tak się stało, mielibyśmy do czynienia z ogromną zmianą reguł, a ona jest mało prawdopodobna. Nie wszystkie państwa Europy Środkowo-Wschodniej znajdują się w sytuacji, która uzasadniałaby przyjęcie przez nie euro na ulgowych warunkach. Krajem takim nie jest na pewno Polska. Rozmowy o przyspieszeniu wejścia do strefy euro mogłyby być jednak prowadzone z krajami bałtyckimi uczestniczącymi już w mechanizmie ERM2.

[b]Katinka Barysch - wicedyrektor instytutu centre for european reform w Londynie

Spadłaby konkurencyjność Polski[/b]

Z politycznych względów to nie jest dobry pomysł. Obecni członkowie strefy euro są przeciwko naginaniu reguł. Poza tym jeśli jakiś kraj przyjmuje euro, nie spełniwszy wymogów politycznych, to dla rynków nie ma to wielkiej wartości, a chyba o ich zaufanie teraz chodzi. Należy różnicować poszczególne grupy państw. Kraje bałtyckie są w mechanizmie ERM2 i utrzymywanie kursów walut trochę je kosztuje. Dla nich szybsze przyjęcie euro miałoby sens, ale nie pozwolą im na to państwa strefy euro. Jeśli chodzi o większe państwa, takie jak Polska czy Czechy, to nie jestem pewna, czy przyjęcie euro z dnia na dzień byłoby dla nich korzystne. Oznaczałoby to utratę konkurencyjności wobec ich sąsiadów. Szybko ucierpiałby eksport. O szkodliwości powiązania waluty z euro podczas kryzysu gospodarczego przekonuje się teraz Bułgaria, gdzie wyjście z recesji trwać będzie bardzo długo. Plan Polski, by przyjąć euro w 2012 r., jest odważny i oby się powiódł, ale sytuacja gospodarcza coraz bardziej podaje go w wątpliwość.

[b]Michał Dybuła - ekonomista BNP Paribas[/b]

[b]Niepoważny pomysł[/b]

Raport Międzynarodowego Funduszu Walutowego powstał kilka tygodni temu na fali pomysłów, w jaki sposób efektywnie pomóc krajom Europy Środkowej i Wschodniej, które na skutek recesji mają kłopoty ze spłatą swoich zobowiązań. Zawartą w nim propozycję wejścia do strefy euro bez spełnienia oficjalnych kryteriów i bez uzgodnień z Europejskim Bankiem Centralnym należy traktować z przymrużeniem oka. Dlaczego? Bo składający ofertę nie ma żadnego wpływu na instytucje, które podejmują decyzje dotyczące przyjęcia nowych krajów do strefy euro. Gdyby jednak przyjąć, że oferta jest poważna, to powstaje pytanie, czy na jednostronne przyjęcie euro zgodę wyrazi EBC, który musiałby zagwarantować płynność finansową w trakcie takiego procesu. Tym samym pogwałcono by zasadę równości, gdyż takie kraje, jak Słowenia i Słowacja musiały spełnić oficjalne kryteria stawiane państwom, które chcą wejść do strefy euro. Ponadto usztywnienie kursu oznacza wolniejsze odzyskiwanie konkurencyjności przedsiębiorstw i wolniejsze wychodzenie z recesji. [/ramka]

Gospodarka krajowa
NBP w październiku zakupił 7,5 ton złota
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Inflacja w listopadzie jednak wyższa. GUS zrewidował dane
Gospodarka krajowa
Stabilny konsument, wiara w inwestycje i nadzieje na spokój w otoczeniu
Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego