Środkowoeuropejscy członkowie UE powinni zastanowić się nad przyjęciem euro bez formalnego wchodzenia do Europejskiej Unii Walutowej (EMU). Raport Międzynarodowego Funduszu Walutowego o takiej wymowie powstał przed miesiącem, a ujawniony został wczoraj przez „Financial Times”. I wywołał falę komentarzy na Zachodzie oraz w zainteresowanych stolicach.
Jak podał brytyjski dziennik, MFW uważa, że ze względu na obecne zagrożenia makroekonomiczne nowym państwom członkowskim opłacałaby się rezygnacja z własnych walut, nawet jeśli ich przedstawiciele nie znaleźliby się w instytucjach EMU. Ponadto, Fundusz zasugerował, że Unia mogłaby rozluźnić kryteria konwergencji stawiane kandydatom do przyjęcia euro, tak by mogli oni otrzymać status quasi-członków.
Propozycje tego typu już się w ostatnich miesiącach pojawiały, ale przedstawiciele wszystkich instytucji unijnych zgodnie je odrzucali. Takie stanowisko Europejskiego Banku Centralnego podtrzymał wczoraj jego rzecznik Wiktor Krzyżanowski. – Traktat założycielski jasno i wyraźnie definiuje prawa i obowiązki państw zamierzających przyjąć wspólną walutę – powiedział.
MFW nie skomentował wczoraj doniesień „FT”. Jak się dowiedzieliśmy, swojego pomysłu Fundusz nie konsultował – przynajmniej na poziomie politycznym – z EBC. Także przedstawiciele Komisji Europejskiej wydawali się zaskoczeni tą inicjatywą. Jej rzecznik, cytowany przez Reutera, powiedział, że raport to wewnętrzny dokument Funduszu i Komisja nie będzie go komentować.
W Polsce doniesienia „FT” też przyjęto sceptycznie. – Przystąpienie Polski do strefy euro to nie jest kwestia łatwiejszych kryteriów. To przede wszystkim kwestia woli politycznej – komentował poseł Jan Łopata (PSL), wiceprzewodniczący Komisji Finansów Publicznych.