[b]Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium SA w Warszawie:[/b]
"Dane są bliskie oczekiwaniom i pokazują, że następuje dalszy dynamiczny spadek zatrudnienia. Przedsiębiorcy dostosowują zatrudnienie do mniejszych potrzeb wytwórczych i znajduje to odzwierciedlenie w redukcjach etatów. Jeśli pogarsza się sytuacja na rynku pracy, to trudno oczekiwać, żeby presja na wzrost płac była wysoka, więc widać spadek dynamiki płac, co nie dziwi. Jeśli chodzi o kolejne miesiące, to ten trend będzie kontynuowany. Po raz pierwszy od 4 lat w kwietniu dynamika realnego funduszu płac była ujemnna, co oznacza, że zaczęły się kurczyć dochody gospodarstw domowych, co negatywnie wróży perspektywom konsumpcji prywatnej. Dane te będą wspierały obniżki stóp, ale nie w maju, tylko w kolejnych miesiącach."
[b]Marta Petka-Zagajewska, ekonomistka Raiffeisen Banku w Warszawie:[/b]
"Dane o płacach są zgodne z naszymi oczekiwaniami i trochę wyższe od spodziewanych przez rynek. Można się spodziewać, że skala dostosowywania wynagrodzeń do kryzysu, czyli proces wyhamowywania dynamiki płac, następuje nieco wolniej niż można się było tego obawiać. To, że nie mamy do czynienia z gwałtownym wyhamowaniem wynagrodzeń, jest dobre z punktu widzenia popytu konsumpcyjnego, bo świadczy o tym, że w nie musimy obawiać się gwałtownego ograniczania konsumpcji. Trochę gorszą wymowę mają dane o zatrudnieniu, które znowu mocno spadło. Być może ze względu na rozpoczęcie prac sezonowych w najbliższych miesiącach uda się wygenerować trochę miejsc pracy. Niemniej jednak, uważamy, że w sektorze przedsiębiorstw na koniec roku może pracować o 5 procent osób mniej niż rok wcześniej. Z punktu widzenia Rady Polityki Pieniężnej te dane są raczej neutralne. Dużo istotniejszą daną dla RPP będą jutrzejsze dane o produkcji przemysłowej."
[/ramka]