"Po zaskakująco dobrym wyniku w marcu, tempo spadku produkcji przemysłowej w kwietniu powróciło, zgodnie z oczekiwaniami, na dwucyfrowy poziom. Większy spadek produkcji to w dużej mierze wynik efektu kalendarza, czyli mniejszej liczby dni roboczych, spotęgowany ze względu na obchodzoną w tym roku w kwietniu Wielkanoc, a nie w marcu, jak rok temu" - powiedziała główna ekonomistka Banku BPH Maja Goettig.
Jej zdaniem, w najbliższych miesiącach spadki produkcji przemysłowej będą kontynuowane, ale tempo tych spadków powinno się zmniejszać.
"Wynika to z efektu słabego złotego oraz dotacji do zakupu samochodów w Niemczech, co sprzyja eksporterom oraz poprawy wskaźników nastrojów w przetwórstwie PMI. Tym bardziej, że dane oczyszczone sezonowo wskazują na stopniowe ograniczenie skali spadków produkcji w ujęciu rocznym" - podsumowała Goettig.
Ocenę ekonomistki BPH potwierdzają także inni eksperci, potwierdzając negatywny wpływ statystyki. Zgodnie zauważają lekką poprawę, choć do zadowolenia jest oczywiście jeszcze bardzo daleko.
"Wyraźne pogorszenie kondycji przemysłu w kwietniu to w głównej mierze efekt działania czynników sezonowych, związanych z różnicą w dniach roboczych. W dalszym ciągu relatywnie lepiej radzą sobie branże zorientowane głównie na rynek krajowy, podczas gdy sektory 'eksportowe' charakteryzowały się wciąż spadkową tendencją produkcji. Wskazuje to na wciąż korzystniejsze tendencje w zakresie popytu krajowego niż popytu zewnętrznego" - ocenia analityk Banku Millennium Grzegorz Maliszewski.