Dopiero w poniedziałek dowiemy się, jakie wskaźniki makroekonomiczne mają być podstawą konstrukcji budżetu na przyszły rok. Rada Ministrów rozpoczęła wczoraj dyskusję nad założeniami. Nie została ona jednak zakończona. Premier Donald Tusk chciał bowiem wziąć udział we wręczeniu zaświadczeń o wyborze na europosłów osobom wybranym w niedzielnych wyborach. Dlatego założenia mają być przedmiotem kolejnego posiedzenia rządu – zwołanego wyjątkowo na początku przyszłego tygodnia.
[srodtytul]Ograniczony zakres prognoz[/srodtytul]
Inaczej niż w latach ubiegłych, czerwcowe założenia nie będą jeszcze zawierały ani kwoty prognozowanych na kolejny rok dochodów, ani wydatków. – Wśród wskaźników wymaganych ustawowo nie ma deficytu – zaznaczył premier Donald Tusk.
– Proszę pamiętać, że przed nowelizacją budżetu nie wiemy jeszcze, jaki może być deficyt w tym roku. Trudno w takiej sytuacji planować saldo na 2010 r. Pamiętajmy też, że założenia służą temu, aby dać dysponentom środków budżetowych wskazówki, jaki mogą być inflacja i wzrost płac. Kwota deficytu będzie dopiero wypadkową ich decyzji – mówi „Parkietowi” wiceminister finansów Ludwik Kotecki.
[srodtytul]Dokładniejsze prognozy[/srodtytul]