Wskaźnik nastrojów menedżerów logistyki (PMI) dla polskiego przemysłu wzrósł w lipcu do 46,5 pkt, z 43 pkt zanotowanych w czerwcu. Takiego skoku nie notowano, od kiedy w 1998 roku firma Markit Economics zaczęła przeprowadzać ankietę. Wprawdzie do granicy 50 pkt, powyżej której kończy się recesja, jeszcze trochę nam brakuje, ale ekonomiści coraz śmielej wspominają, że jej sforsowanie może być kwestią najbliższych miesięcy.
Koniunktura w przemyśle pogarszała się zatem w minionym miesiącu w tempie najwolniejszym od czerwca 2008 r. Jak zwrócili uwagę autorzy badania, „w lipcu dotkliwy kryzys w polskim sektorze przemysłowym ponownie osłabł”.
Wczorajszy odczyt okazał się znacznie lepszy od oczekiwań. Znalazło to wyraz choćby w sytuacji na rynku walutowym. Złoty zyskał około 1,5 proc. wobec euro, które kosztowało 4,09 zł. W ślad za nim drożały też inne waluty Europy Środkowej, lecz znacznie słabiej. Dobre wrażenie zrobiła na inwestorach również informacja z Ministerstwa Finansów, że inflacja prawdopodobnie pozostała w lipcu na poziomie 3,5 proc.Wskaźnik PMI sporządzany jest na podstawie wyników ankiety w ponad 300 firmach, których menedżerowie odpowiadają na pytania o (w kolejności wagi w indeksie) nowe zamówienia, produkcję, zatrudnienie, prędkość dostaw i zapasy pozycji zakupionych. Uważany jest za kluczowy wskaźnik wyprzedzający koniunktury.
[srodtytul]Produkcja zacznie rosnąć?[/srodtytul]
Najmocniej do lipcowego wzrostu PMI przyczyniły się dane o produkcji przemysłowej. Ten subindeks podskoczył do 49,84, z 43,07 pkt w czerwcu (był to również rekordowy wzrost). Polskie firmy ograniczały produkcję najwolniej od maja 2008 r. Szybką poprawę zanotowano także w drugim z najważniejszych komponentów indeksu. „Nowe zamówienia spadły w wolniejszym tempie, a stosunek nowych zamówień do zapasów był najwyższy od marca 2008 r. Oznacza to, iż firmy wkrótce zwiększą produkcję, aby uzupełnić cele magazynowe” – komentował ekonomista Markit, Trevor Balchin.