Około 984 mln zł – na tyle Ministerstwo Finansów szacuje kwotę, jaką trzeba będzie zwrócić producentom energii elektrycznej, którzy niesłusznie płacili akcyzę od wytwarzanego prądu. Od 2006 r. Polska zobowiązana była do zmiany prawa, tak, aby obowiązek podatkowy powstawał dopiero w momencie, kiedy spółka obrotu energią dostarczy ją do klienta końcowego. Dopiero jednak w tym roku przepisy niezgodne z wytycznymi Unii Europejskiej zmieniły się.
Ministerstwo Finansów długo kwestionowało konieczność zwrotu. Na zmianę stanowiska wpłynął wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z lipca 2009 r. Sędziowie przyznali wówczas rację Zespołowi Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin, który starał się o 15,4 mln zł nienależnie zapłaconej akcyzy za jeden tylko miesiąc – listopad 2006 r.
[srodtytul]I tak powstał precedens[/srodtytul]
Tylko w lutym 2009 r., kiedy zmieniły się przepisy, elektrownie złożyły 550 wniosków o zwrot akcyzy za energię elektryczną, domagając się około 6,5 mld złotych. Dlaczego więc resort szacuje koszty operacji na niecały 1 mld zł? Zwrot nadpłaty obejmować ma bowiem tylko podatek zapłacony od energii, która potem nie trafiła do odbiorców końcowych.
Z szacunków MF, bazujących na obliczeniach Urzędu Regulacji Energetyki, wynika, że straty powstające przy tym, jak energia płynie od elektrowni do końcowych odbiorców, sięgają od 9,7 proc. (w roku 2006) do 8,2 proc. (w roku 2009 r.) wytworzonego prądu – chyba że podatnik udowodni, iż było inaczej. Fiskus będzie zwracać podatek naliczony od 1 stycznia 2006 r. do 28 lutego 2009 r.