W ujęciu złotowym spadki były znacznie niższe. Eksport zmniejszył się o 3,1 proc., a import o 13,4 proc. I choć wczorajsze dane potwierdzają ciężką sytuację eksporterów oraz osłabienie inwestycji i popytu konsumpcyjnego odzwierciedlone w pikującym imporcie, to jednak są jednocześnie potwierdzeniem, że w II kwartale gospodarka ciągle jednak rosła.

Wszystko przez rosnący, dodatni wkład eksportu netto do PKB. Będzie on prawdopodobnie wyższy niż kontrybucja konsumpcji, choć jeszcze w I kwartale to właśnie ten czynnik najbardziej dokładał się do wzrostu PKB. W efekcie wzrost gospodarczy może wynieść 0,5 proc., choć niektórzy ekonomiści nie wykluczają nawet 1 proc.

Ale przestrzegają też przed nadmiernym optymizmem. – W I kwartale też oczekiwano, że kontrybucja eksportu może sięgnąć nawet 3 pkt proc., a potem się okazało, że były niecałe 2 pkt proc. – przypomina Aleksandra Świątkowska, ekonomistka PKO BP.

W przypadku danych o eksporcie i imporcie zarówno GUS, jak i Narodowy Bank Polski podają wartości nominalne eksportu, natomiast w momencie wyliczania wpływu wymiany handlowej na PKB brane są pod uwagę wartości urealnione. Ekonomiści oceniają, że to eksport, a zaraz potem inwestycje przyczynią się do odbicia naszej gospodarki.– Osłabienie złotego dodało naszej gospodarce konkurencyjności i to będzie w kolejnych kwartałach procentować – mówi Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK.