Czy jest szansa na dodatkowe miliardy złotych? Taką możliwość otwiera wczorajsza decyzja Unijnego Sądu Pierwszej Instancji w Luksemburgu.Unieważnił on decyzję Komisji Europejskiej z maja 2007 roku o przydziale limitów emisji dwutlenku węgla dla polskich firm na lata 2008–2012. W „Krajowym planie rozdziału uprawnień do emisji na lata 2008–2012” (KPRU II) rząd starał się o prawa do 284 mln ton CO2 dla polskich firm. Ale Bruksela podważyła dane dotyczące na przykład tempa wzrostu naszego PKB i obcięła limit do 208,5 mln ton.
[srodtytul]Komisja poszła za daleko[/srodtytul]
– Sąd uwzględnił polskie argumenty, że Komisja przekroczyła w tej sprawie swoje uprawnienia: nie odniosła się do naszej metody wyliczania emisji, tylko zastosowała własną. Narzuciła z góry własny limit emisji CO2, zamiast odnieść się do naszej propozycji – mówi Mikołaj Jarosz, pełnomocnik w sporze Polski z Komisją Europejską.
Sędziowie uznali, że KE nie miała prawa zakwestionować danych przekazanych przez polski rząd i ograniczyć emisje dla polskich przedsiębiorstw o 26,7 proc. w porównaniu z propozycją Warszawy.
Rząd Polski uznał, że KE nie mogła tak postąpić i wystąpił na drogę sądową. Naszą skargę poparły m.in. Węgry, Litwa i Słowacja. Według ekspertów korzystny dla Polski wyrok jest dotkliwy dla Komisji z prestiżowego punktu widzenia: narusza równowagę, jaką Komisja uważała za ustaloną w sprawie limitów emisji CO2 w Unii Europejskiej. Metodę podziału bezpłatnych uprawnień, zastosowaną do Polski, KE wykorzystała w przypadku innych państw, które także zaczną wygrywać procesy sądowe.