W sierpniu ponad pięć milionów osób otrzymywało emerytury wypłacane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych. To oznacza, że na jednego emeryta przypada trzech pracujących. Taka jest proporcja, jeśli porówna się liczbę emerytów i pracujących według badania aktywności ekonomicznej ludności, gdzie do grupy pracujących także zalicza się szarą sferę. Jeżeli zaś porówna się oficjalne dane resortu pracy na temat pracujących legalnie, to na jednego emeryta przypada 2,7 pracownika.
[srodtytul]Młodzi emeryci[/srodtytul]
– Te liczby wskazują, że musimy poważnie porozmawiać o systemie emerytalnym i o rynku pracy – uważa Henryk Michałowicz, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich. Według niego, niepokoi nie tylko szybko rosnąca liczba osób otrzymujących emerytury, ale też tendencje demograficzne. Wynika z nich, że za 15 lat będziemy starzejącym się społeczeństwem. – Przeciętna osoba, która przechodzi na emeryturę, ma 59 lat, chociaż ustawowy wiek emerytalny w Polsce to jest 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn – przypomina ekspert KPP.
Na to, że mamy jednych z najmłodszych emerytów, zwraca też uwagę Wiktor Wojciechowski, ekonomista Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju. – Co czwarty, co piąty złoty wypłacany na emerytury dostają ludzie, którzy są w wieku produkcyjnym – mówi. – To efekt rozbudowanego systemu wcześniejszych emerytur, z jakim mieliśmy do czynienia jeszcze w zeszłym roku – przypomina Wojciechowski. – Przekroczyliśmy magiczną liczbę. Symboliczne jest zderzenie 15 mln pracujących i 5 mln emerytów – przyznaje Wojciech Nagel, ekspert BCC i wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej ZUS. Także on uważa, że powinniśmy rozpocząć poważną debatę nad wydłużeniem wieku emerytalnego. – Może się bowiem okazać, że mamy poważne problemy finansowe i demograficzne nie za 10–15 lat, a już za 5–10 – dodaje Nagel.
[srodtytul]Ważna sytuacja na rynku pracy[/srodtytul]