Międzynarodowy Fun-dusz Walutowy w opublikowanym wczoraj raporcie na temat perspektyw światowej gospodarki wyraźnie poprawił prognozy dla Polski. O ile w kwietniu zakładał, że w tym roku nasz PKB zmniejszy się o 0,7 proc., a dopiero w przyszłym odbije się o 1,3 proc., teraz waszyngtońska instytucja spodziewa się wzrostu o 1 proc. w 2009 r. i o 2,2 proc. w 2010 r.
[srodtytul]Nie liczmy na popyt[/srodtytul]
Przewidywania te są mniej więcej zgodne – a nawet odrobinę lepsze – z oczekiwaniami krajowych ekonomistów. – Poprawa prognoz dla Polski jest odzwierciedleniem bardziej optymistycznych przewidywań dla Zachodu – wskazuje Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Bank Polska. Także Grzegorz Maliszewski, ekonomista Banku Millennium, podkreśla, że to eksport będzie motorem ożywienia gospodarczego. – Główny filar naszej gospodarki, jakim jest konsumpcja, będzie raczej słaby – wskazuje. – Słabe wciąż wyniki przedsiębiorstw oraz ograniczony dostęp do finansowania sprawi też, że tempo odbudowy inwestycji będzie raczej łagodne – dodaje.
Obaj ekonomiści podkreślają, że tempo wzrostu gospodarczego, jakie przewiduje MFW, nie wystarczy, aby zahamować wzrost stopy bezrobocia, która w sierpniu wynosiła 10,8 proc.
[srodtytul]We wrześniu sytuacja przemysłu się nie poprawiła[/srodtytul]