Do państw należących do strefy euro trafia ponad połowa naszego eksportu. Euro to zdecydowanie bardziej popularna waluta niż złoty, dlatego zwykle kontrakty zawierane przez krajowe firmy z odbiorcami z państw unii walutowej są denominowane nie w złotych, a we wspólnej walucie. Dla naszych przedsiębiorstw oznacza to przede wszystkim… niepewność.
Kontrakt zawarty dziś może być zrealizowany za kilka miesięcy, a płatność może być dokonana jeszcze później. Krajowy przedsiębiorca zna kurs euro w złotych, jaki obowiązuje dziś. Na temat notowań za kilka miesięcy – a więc wtedy, gdy płatność faktycznie trafi na jego konto bankowe – może mieć tylko blade pojęcie.
A zmiany mogą być naprawdę znaczące. Weźmy pod uwagę to, co działo się w ostatnich 12 miesiącach. We wrześniu 2008 r. za euro płacono niespełna 3,3 złotego. W końcu grudnia było to już 4,17 zł. Rekordy słabości złoty bił w tym roku na przełomie zimy i wiosny. Wówczas kurs euro wzrósł nawet do ponad 4,7 zł. Obecnie zaś jest to 4,2 zł. Na przestrzeni 12 miesięcy kurs zmieniał się więc nawet o 30 proc.Wytwórcy są w stanie dostosować się do zmieniających się warunków makroekonomicznych. Jednak tak duże zmiany notowań powodują, że kontrakt, który w momencie podpisywania obiecywał np. 10-proc. marżę, w chwili wpływu gotówki na rachunek dawał taką samą marżę, tyle że ujemną. Zdecydowana większość kosztów jest bowiem zwykle wyrażana w złotych i nie zmienia się równie szybko, co kurs walutowy.
Oczywiście, osłabienie naszej waluty z końcówki ubiegłego i początku tego roku z punktu widzenia eksporterów było raczej korzystne. Za każdą jednostkę sprzedawanego towaru mogli bowiem uzyskać w przeliczeniu na złote więcej gotówki – i to utrzymując cenę w euro na takim samym poziomie. Co więcej, mogli dostać więcej w złotych nawet po obniżeniu ceny w euro, a to w warunkach kryzysu mogło decydować o być albo nie być na zagranicznych rynkach.
Warto jednak pamiętać, że w ostatnich latach dominowała raczej tendencja do umacniania się złotego. Spadek kursu naszej waluty to były tylko epizody (inna sprawa, że zwykle o dość znaczącej skali).Przyjęcie euro przez Polskę zlikwiduje – z punktu widzenia dużej części firm zajmujących się handlem zagranicznym, nie tylko eksporterów, ale również importerów – problem zmienności kursu walutowego. Będą oni nadal sprzedawać swoje wyroby za granicę, jednak kontrakty będą podpisywać już w swojej „rodzimej” walucie euro. To pozwoli im zająć się innymi czynnikami ryzyka.