Polska została z obietnicą i gwarancjami na piśmie sprawiedliwego podziału.

Polsce nie udało się doprosić konkretnego mechanizmu dzielenia tej – niezidentyfikowanej jeszcze – kwoty unijnej pomocy. Uzyskaliśmy natomiast prawne gwarancje, że decyzja w tej sprawie, która zostanie podjęta po szczycie w Kopenhadze, będzie „w pełni uwzględniała możliwości finansowe krajów mniej zamożnych”. – Dla nas oznacza to, że klucz dzielący unijną składkę między państwa członkowskie będzie oparty w 100 procentach na dochodzie narodowym brutto – uważa Mikołaj Dowgielewicz, szef UKIE.

UE chce pomóc krajom rozwijającym się pomocy w ich wysiłkach w redukcji CO2. UE ocenia te potrzeby na 100 mld euro rocznie do 2020 roku, z czego rządy mogłyby zapłacić od 22 do 50 mld euro. Dla Polski różne klucze dzielenia składki to konkretne pieniądze. Gdyby UE obiecała krajom rozwijającym się 8 mld euro, to polski udział w tej kwocie wynosiłby od 230 mln euro (jeśli wyliczenia oparto by na dochodu narodowego brutto) do 640 mln euro (przy uwzględnieniu wielkości emisji).