Skarbnicy obawiają się, że ograniczy ona możliwości pozyskiwania pieniędzy. Chodzi o zmianę zasad wyliczania limitu kosztów obsługi zadłużenia.

– Obecnie koszt obsługi długu nie może przekraczać 15 proc. dochodów. Ale po zmianach w ustawie wymóg ten zdaniem samorządowców może być de facto ostrzejszy – tłumaczy Wojciech Lipka, dyrektor departamentu finansowania sektora publicznego w Deutsche Bank Polska. W nowej ustawie wprowadzono formułę do wyliczania dopuszczalnego kosztu spłat kredytów, poręczeń, wykupu papierów emitowanych przez samorząd. Jego relacja do dochodów nie może być wyższa niż stosunek nadwyżki operacyjnej i dochodów ze sprzedaży majątku do całkowitych dochodów budżetu w trzech poprzednich latach.

Dlatego nawet gdy spowolnienie gospodarcze będziemy mieć już za sobą, jego obecne efekty (np. niższe dochody) będą przez trzy lata blokować możliwość zaciągania zobowiązań w lokalnych budżetach. Choć chodzi o zasady przygotowywania budżetu na 2014 rok, skarbnicy miast już zaczynają się obawiać, bo ma to wpływ na planowanie wieloletnich inwestycji. – Koncepcję nowej ustawy o finansach publicznych przygotowywano, gdy o kryzysie nie było mowy. Jedynym ustawowym miernikiem dopuszczalnego poziomu długu, jaki ustalono, są dane historyczne z ostatnich lat – mówi Mirosław Czekaj, skarbnik Warszawy. Tymczasem dochodzące do samorządów z opóźnieniem skutki spowolnienia gospodarki mogą być najbardziej odczuwalne w 2010 r., a nawet w 2011.

– Teraz wchodzimy w okres zamrożenia dochodów, więc nie będziemy mieć nadwyżek. A te dane zostaną przeniesione na przyszłość, nawet gdy gospodarka się odbije – mówi Czekaj. Miasta po III kwartale zamiast nadwyżki miały już deficyt, głównie z powodu niższych wpływów z PIT. Na dochody ze sprzedaży majątku liczyć nie mogą, bo spadł popyt i ceny. – Stosowanie tylko historycznych danych to mankament nowej formuły, choć akurat moim zdaniem jest i tak lepsza niż limit 15 proc. – mówi Danuta Kamińska, skarbnik Katowic. – Mam nadzieję, że w przyszłości dopuszczalny poziom zadłużenia uda się oprzeć także na wieloletnich prognozach finansowych – dodaje.

Kłopot ze stosowaniem historycznych danych jest już obecnie przy tzw. janosikowym. To mechanizm przekazywania części dochodów zamożnych samorządów do biedniejszych. Przy jego wyliczaniu bierze się pod uwagę sytuację sprzed dwóch lat. – Wtedy Warszawie wiodło się bardzo dobrze. A teraz z powodu znacznego ubytku dochodów ma spore kłopoty – mówi Bronisław Dutka z PSL, szef Sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego.