Według dziennika, miałby to być jeden z elementów zapowiadanego planu konsolidacji finansów publicznych. Chodziłoby o to, by najwięcej zarabiający płacili składkę cały rok, a nie tylko do momentu, gdy ich dochód przekroczy 30-krotność średnich rocznych zarobków (ok. 95 tys. zł).

– Resort sonduje, czy taka propozycja byłaby społecznie zaakceptowana – przyznał anonimowo jeden z ekonomistów związanych z rządem. – Rząd ma kłopot. Musi usprawnić system podatkowy, a mówi, że nie będzie podnosił podatków.

Szef zespołu doradców strategicznych premiera Michał Boniego powiedział w radiowej „Trójce”, że taka propozycja jest godna rozważenia. – Jesteśmy w warunkach spowolnienia, szukamy zbilansowania – i długu publicznego, i deficytu – i jest pytanie, czy osoby mające wysokie dochody nie mogłyby w imię pewnej solidarności społecznej tej swej składki rentowej płacić większej – stwierdził Boni.

Zdaniem Arkadiusza Protasa, wiceprezesa BCC, byłoby to faktyczne podwyższenie składki rentowej. Równocześnie nie spowodowałoby to zwiększenia wysokości przyznawanych rent ani uszczelnienia systemu. – Zamiast podnosić składki obywatelom, należy obniżać wydatki państwa. Nie znajdujemy uzasadnienia, dla którego po raz kolejny podatnicy mieliby finansować skutki zaniechań kolejnych rządów – stwierdził Arkadiusz Protas.