Wskaźnik już od kwartału nieznacznie się obniża. - Oznacza to, że w nadchodzących miesiącach tempo wzrostu bezrobocia nie powinno znacznie się zwiększyć, z wyjątkiem wzrostu grona osób sezonowo bezrobotnych. - tłumaczy Maria Drozdowicz-Bieć, ekonomistka z SGH, lecz dodaje - Pracodawcy nadal dążą do zwiększenia wydajności, a to powoduje, że wraz ze wzrostem liczby nowo zatrudnianych skala zwolnień również jest znaczna.
Zdaniem analityków prognozy wzrostu PKB oraz poprawiająca się sytuacja finansowa przedsiębiorstw przemysłowych dostarczają dobrych, choć jak na razie słabych impulsów dla rynku pracy. część kadry zarządzającej nadal zastanawia się nad zwolnieniami. - Po kilkumiesięcznej dynamicznej poprawie formułowanych przez nich ocen koniunktury gospodarczej, w ostatnich trzech miesiącach obserwujemy stagnację tych ocen, co może oznaczać, że w najbliższym okresie tempo planowanych przez nich zwolnień nie ulegnie osłabieniu. - dodaje Maria Drozdowicz-Bieć. Jej zdaniem Gorsza sytuacja pod względem przewidywanych zmian najgorsza sytuacja jest w budownictwie,zaś powyżej średniej dla gospodarki znajduje się natomiast handel i usługi.
Pozytywne nastroje w zakresie zatrudnienia w handlu dominują przede wszystkim w dużych firmach, zajmujących się sprzedażą dóbr trwałego użytku, w usługach – dobre nastroje dominują w telekomunikacji i opiece zdrowotnej.
Z analiz BIEC wynika, że wzrosła liczba ofert pracy. Ale w przypadku ogłoszeń z urzędów pracy jest to jednorazowy wzrost, po długim spadku. Ich liczba nadal jest znacznie niższa niż przed rokiem, za wyjątkiem ofert stażu pracy (wzrost o 55 proc) i pracy subsydiowanej (wzrost o 8 proc). Zaś na rekrutacyjnym rynku otwartym liczba ofert pracy rośnie już od kilku miesięcy. - To może oznaczać początek trwalszego, ale powolnego wzrostu zapotrzebowania na nowych pracowników. - mówi Robert Pater, współautor opracowania - W stosunku do sytuacji sprzed roku znacznie mniej ofert pojawia się dla inżynierów, specjalistów od human resources, pracowników administracji, a także informatyków. A więcej potrzebnych jest pracowników sprzedaży bezpośredniej i obsługi klienta, kadry zarządzającej, oraz w farmaceutyce i edukacji. Według ekonomisty zamiany w strukturze zapotrzebowania na zawody są efektem m.in. działań związanych z chęcią zwiększenia sprzedaży oraz poprawy wydajności. - Okres dekoniunktury jest dogodnym momentem do podnoszenia kwalifikacji, prawdopodobnie dlatego też wzrosło zapotrzebowanie na pracowników w sferze edukacji. - tłumaczy Pater. - Ale pomimo wzrostu skłonności do zatrudniania właściciele firm nadal utrzymują znaczny poziom zwolnień. Po 5 miesiącach spadku tempa zwolnień w październiku wzrosło ono ponownie.