Sam Balcerowicz przyznał, że odczuwa dziś zasłużoną satysfakcję patrząc wstecz. Zastrzegł jednak, że musimy mieć świadomość działań, które dziś stoją przed nami.
– Wszyscy się ze mną zgodzą, że musimy uzdrawiać finanse publiczne – przekonywał profesor. – Kluczem do tego są nadmierne wydatki, które są przyczyną nadmiernych podatków i pęczniejącego długu. Co należy zrobić? Zachęcić ludzi, aby dłużej pracowali. Gospodarce pomoże też, jeżeli uwolnimy firmy od polityki - mówił Balcerowicz.
Wspominając początki tworzenia programu reform przyznał, że nie było łatwo. Zachód chciał pomagać, ale rozmowy z delegacjami ze Stanów Zjednoczonych, czy Europy trwały krótko i kończyły się radą profesora – "najpierw przetestujcie te pomysły u siebie".
Gdy już zaczął działać nie obyło się bez niespodzianek – przyjemnych i nieprzyjemnych. – Do tych pierwszych z pewnością należała informacja, że ceny jaj zaczęły spadać, to była historyczna chwila – śmiał się Balcerowicz, który 20 lat temu stanął w obliczu szalejącej inflacji, która dziennie sięgała 20-25 proc.
- Zadziałała wymienialność pieniądza, gospodarka zaczęła się normalizować. O sukcesie planu świadczą zresztą też nieekonomiczne wskaźniki – przypomniał profesor – mężczyźni żyją dłużej, a umieralność noworodków nie jest już tak wysoka jak przed 20 laty.