Posłowie zajmowali się raportem Najwyższej Izby Kontroli o nadzorze właścicielskim nad spółkami z większościowym udziałem Skarbu Państwa.

Obejmujący lata 2006–2008 raport potwierdzał obiegową opinię, że państwowy właściciel jest najgorszym z możliwych. Nie wykonuje właściwie uprawnień, często ostatni dowiaduje się np. o naruszaniu prawa przez zarząd, nie tworzy dla spółek strategii, reaguje opieszale. Za to gorliwie zajmuje się wymianą kadr. – Może wniosek nie jest aż tak daleko idący, że nieefektywny nadzór Skarbu Państwa nad spółkami jest skutkiem zaniechania prywatyzacji – powiedział wczoraj Stanisław Jarosz, wiceprezes NIK. Jednak wyniki kontroli skłaniają do wniosku, że w gestii Skarbu Państwa nie powinna pozostawać tak duża liczba spółek, których posiadanie nie ma uzasadnienia.

Wątpliwości NIK wzbudza też masowe obsadzanie rad nadzorczych przez pracowników resortu skarbu lub służby cywilnej. Zdaniem Izby może to powodować konflikt interesów, bo osoby, które mają dbać o interes spółki, jednocześnie pobierają wynagrodzenie od właściciela. A urzędnicy MSP, odpowiedzialni za przygotowywanie materiałów na walne zgromadzenia, stają się wówczas sędziami we własnej sprawie. Z tym zarzutem nie zgodził się wiceminister Zdzisław Gawlik: – Równie dobrze można by się zastanawiać, czy konfliktu interesów nie ma w wypadku osób, które zasiadają w radach, a są zatrudnione w innych firmach. Staramy się systematycznie poprawiać nadzór nad spółkami – podkreślił.