Jak ogłosił GUS, w II kwartale 2010 roku PKB wyrównany sezonowo (w cenach stałych przy roku odniesienia 2009 roku) wzrósł realnie o 1,1 proc. w porównaniu z poprzednim kwartałem i był wyższy niż przed rokiem o 3,8 proc. PKB niewyrównany sezonowo (w cenach stałych średniorocznych roku poprzedniego) wzrósł realnie o 3,5 proc. w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego.
Zdaniem analityków urzędu, siłą napędową wzrostu gospodarczego był popyt krajowy, którego wpływ na tempo wzrostu gospodarczego wyniósł 3,8 pkt. proc. Wpływ spożycia ogółem wyniósł 2,2 pkt. proc., a akumulacji 1,6 pkt. proc. (przy ujemnym wpływie popytu inwestycyjnego -0,3 pkt. proc. i dodatnim wpływie zmiany zapasów 1,9 pkt. proc.). Także eksport netto nie sprzyjał wzrostowi: -0,3 pkt. proc.
W pierwszym kwartale roku gospodarka rosła w tempie 3 proc., rynek prognozował, że w kolejnym przyspieszy do 3,2 proc. Teraz ekonomiści przyznają wprawdzie, że było lepiej, jednak podkreślają, że struktura wzrostu nie jest już tak korzystna. – Przede wszystkim odnotowany został kolejny silny spadek inwestycji (-6,2 proc. rok do roku) – wyjaśnia Przemysław Kwiecień z domu maklerskiego X-Trade Brokers.
- Wzrost gospodarczy to przede wszystkim efekt odbudowywania zapasów. Ten element odpowiadał za niemal 2 punkty procentowe wzrostu. Analityk dodaje, że zapasy zwiększyły się najsilniej od trzeciego kwartału 2008 roku. Stosunkowo wyraźnie wzrósł też popyt konsumpcyjny w sektorze prywatnym.
- Pociągnęło to za sobą jednak wzrost importu, przez co po raz pierwszy od sześciu kwartałów saldo bilansu handlowego negatywnie wpłynęło na wzrost gospodarczy – wyjaśnia Kwiecień. Z kolei Monika Kurtek, ekonomista BPH jest zdania, że skala spadku inwestycji była już znacznie mniejsza niż w pierwszym kwartale roku, co wcale nie świadczy o bardzo niekorzystnej strukturze. – Spadek inwestycji to nadal w największym stopniu problem niskiej skłonności do inwestowania przez firmy – mówi Kurtek.