Pod uwagę bierzemy jakość prognoz dotyczących tempa wzrostu gospodarczego i zmiany inwestycji, a także poziomu inflacji i salda rachunku obrotów bieżących bilansu płatniczego w poszczególnych kwartałach.
Zgodnie z zasadami konkursu, za każdą prognozę można dostać 5 pkt (jeśli jest ona wystarczająco blisko oficjalnie opublikowanych danych), 3 pkt (jeśli prognoza nie zasługuje na najwyższą ocenę, ale jest lepsza od konsensusu rynkowego – mediany prognoz) lub 1pkt – jeśli prognoza odpowiada konsensusowi. Ostateczny wynik to suma ocen trafności poszczególnych prognoz, z tym, że ich waga jest zróżnicowana. Waga maleje w miarę skracania horyzontu prognoz. Ponadto większą wagę mają prognozy PKB i inflacji, a niższą bilansu płatniczego i inwestycji.
W najlepszym jak dotąd zespole w 2010 r. prognozy przygotowywał dwuosobowy zespół: Ernest Pytlarczyk i Marcin Mazurek. Przez dużą część 2009 r. analitycy tej instytucji spodziewali się, że w kolejnym roku nie należy się spodziewać wysokiego wzrostu. Nie odstawali jednak w tym względzie od reszty stawki. Na przykład w marcu 2009 r. prognozowali na I kwartał 2010 r. 1,5-proc. tempo wzrostu gospodarczego (taka była też średnia prognoz), a trzy miesiące później obniżyli prognozę do 1,2 proc. (rynek się spodziewał 1-proc. tempa wzrostu).
Ekonomiści BRE zdecydowanie zmienili nastawienie pod koniec 2009 r. Przedstawili wówczas najbardziej optymistyczne prognozy na drugą połowę 2010 r. W III kwartale spodziewali się wzrostu o 3,9 proc. – rzeczywistość okazała się jeszcze lepsza: PKB urósł o 4,2 proc. Na IV kwartał mieli prognozę wzrostu na poziomie 4proc.
W znajdującej się na 2. miejscu firmie Credos – zajmującej się doradztwem na rynku walutowym – prognozy makro opracowują Andrzej Dziewięcki i Damian Rosiński. Wysoką, jak dotąd, pozycję w całorocznym podsumowaniu zawdzięczają oni dobremu wyczuciu, jeśli chodzi o inflację. Ich „scenariusz inflacyjny” od września 2009 r. – podobnie jak większości analityków – zakładał wyhamowanie dynamiki cen w 2010 r. z lekkim przyspieszeniem w końcówce roku. Na korzyść Dziewięckiego i Rosińskiego zadziałało to, że ich prognoza zakładała nieco mocniejszy spadek inflacji, niż spodziewali się inni ekonomiści. Równocześnie jednak nie przewidywali oni tak mocnego odbicia inflacji jak inni, co może przeszkodzić im w osiągnięciu dobrego wyniku w końcowym podsumowaniu.