Choć wielu analityków, a także Europejski Bank Centralny, obawiało się, że decyzje nowej Rady będą skrajnie upolitycznione, jej pierwsze działania nie potwierdziły obaw. Utrzymała ona główną stopę procentową na dotychczasowym poziomie 6?proc.
Węgierski bank centralny, jako pierwszy w naszym regionie, zaczął podwyższać stopy procentowe, by zahamować inflację. Od listopada były trzy podwyżki o łącznie 75 pkt bazowych. Rząd Orbana krytykował bank centralny i jego prezesa Andrasa Simora za to, że dokonał „przedwczesnego” zacieśniania polityki monetarnej, kolidującego z polityką gospodarczą rządu.
Parlament zmienił więc prawo dotyczące banku centralnego, by zyskać większy wpływ na jego działania. W Radzie Polityki Monetarnej, obok prezesa banku centralnego oraz dwóch jego zastępców, powinny zasiadać również cztery osoby z zewnątrz banku.
Stare przepisy dawały możliwość nominowania dwóch z nich premierowi, a kolejnych dwóch prezesowi banku centralnego. Nowe prawo przekazuje nominacje czterech członków parlamentowi, zdominowanemu przez kierowaną przez Orbana partię Fidesz.
Cztery osoby wybrane do rady przez parlament zrobiły jednak na razie dobre wrażenie na analitykach. Podkreślały one podczas przesłuchań w parlamencie m.in. konieczność walki z inflacją. Ekonomiści prognozują więc, że rada jeszcze przez wiele miesięcy nie zmieni stóp.