Premier Donald Tusk i minister finansów Jacek Rostowski postanowili przyspieszyć prace nad przyszłorocznym planem dochodów i wydatków państwa, by nie kolidowały one z kampanią wyborczą do parlamentu. Wybory są planowane na drugą połowę października. Na przyśpieszenie prac nad budżetem nie zgodziła się Komisja Trójstronna, ale – w ocenie marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny – nie powinno to stanowić przeszkody. Budżet ma zostać przyjęty przez parlament jeszcze przed poselskimi wakacjami.

Dziś na nieformalnym spotkaniu z premierem mają się odnieść do cięć zapowiadanych przez ministra finansów. Jak podała PAP, deficyt ma wynieść 35 mld zł wobec zapowiadanych wcześniej 37 mld zł (te kwoty nie zawierają tzw. deficytu środków unijnych, który ma wynieść blisko 5 mld zł, o ponad dwie trzecie mniej niż w roku bieżącym). Wszystko po to, aby zrealizować obietnicę daną Brukseli i już w przyszłym roku zejść z deficytem finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB.

Tak minister finansów, jak i premier zapowiadają, że wzrostu wydatków być nie może choćby z powodu obowiązującej reguły wydatkowej ograniczającej ich przyrost do 1 proc. ponad inflację. Mimo to, rząd zobowiązał się do zakończenia projektu podwyżek dla nauczycieli, dokończenia wymagają też inwestycje przed Euro 2012.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego podkreśla, że nie można też oszczędzać na finansowaniu uczelni i badań. Ministerstwo Kultury nie zamierza redukować nakładów inwestycyjnych na kulturę, aby odrobić zaległości kilkudziesięciu lat.