Dług samorządów rośnie lawinowo. Na koniec 2010 r. stanowił 30,8 proc. dochodów wobec 24,5 proc. na koniec 2009 r. – wynika z ostatnich danych Ministerstwa Finansów.
Rośnie też liczba jednostek, których zadłużenie zbliża się do ustawowej granicy 60 proc. wobec dochodów (po uwzględnieniu wyłączeń – specjalnie skonstruowanych kredytów na projekty UE) oraz takich, które przekroczyły tę granicę. Tych pierwszych w ubiegłym roku przybyło aż 95 (do 157), tych drugich od 10 do 17.
Naruszenie prawnych limitów to różnego rodzaju konsekwencje. W łódzkiej gminie Pątnów (wskaźnik długu z wyłączeniami to 71,3 proc.) sprawa może się zakończyć wprowadzeniem zarządu komisarycznego. – Sytuacja jest bardzo trudna – przyznaje wójt Pątnowa Edward Kiedos. – Ale dzięki porozumieniu z kontrahentami i bankami, realizujemy zadania bieżące – podkreśla.
Wójt sprzeciwia się wprowadzeniu komisarza, bo chaosu w finansach narobił jego poprzednik Grzegorz Smugowski. Za dużo inwestował i pożyczał (nawet bezprawnie z funduszu socjalnego urzędu), gmina utraciła płynność finansową. Ale Regionalna Izba Obrachunkowa ma też poważne zastrzeżenia do nowej władzy. Przykładowo, w I kw. zobowiązania wymagalne wzrosły prawie o 100 proc. „Istnieje poważne ryzyko, że organy gminy nie podejmą żadnych skutecznych działań, a występujące nieprawidłowości będą się pogłębiać i narastać” – konkluduje RIO.
Z kolei władze Przybiernowa (woj. zachodniopomorskie) dostały zakaz zaciągania nowych zobowiązań (wskaźnik długu to 67,5 proc.). – Wstrzymaliśmy inwestycje, ograniczamy wydatki, nie będzie w tym roku żadnych podwyżek, likwidujemy jedną szkołę – mówi wójt Tadeusz Kwiatkowski. Kłopoty wzięły się z przeszacowania zaplanowanych na 2010 r. dochodów. Miało być 16,4 mln zł, skończyło się na 3 mln zł mniej.