Ekonomistka podkreśla, że Narodowy Bank Polski obserwuje większych i mniejszych inwestorów, którzy prowadzą gry na walutach obcych. – Czujność jest zawsze potrzebna, ale nie sądzę, żeby obecnie groził nam atak spekulacyjny. Musiałoby się wydarzyć coś złego na rynkach finansowych – dodaje.
Zielińska-Głębocka pytana o inflację, która utrzymuje się powyżej górnej granicy celu inflacyjnego NBP od początku ubiegłego roku, mówi, że stopa procentowa wciąż jest najbardziej efektywnym instrumentem stosowanym przez Radę, ale jej oddziaływanie na inflację jest widoczne dopiero po upływie od czterech do ośmiu kwartałów. Ekonomistka nie widzi na razie potrzeby stosowania tzw. niestandardowych instrumentów polityki pieniężnej, które są uruchamiane w Europie i Stanach Zjednoczonych (np. ogłaszanie ścieżki stóp procentowych przez amerykańską Rezerwę Federalną).
Członek RPP podkreśla, że Rada bierze pod uwagę możliwość hamowania inflacji poprzez dostępne instrumenty, ale wspiera też politykę gospodarczą. – Na razie wszystko wskazuje na to, że spowolnienie gospodarcze nie będzie silne. Wiele zależy od tego, co się będzie działo w Europie, gdzie sytuacja jest bardzo zróżnicowana – mówi.
Zielińska-Głębocka podkreśla, że sektor bankowy w Polsce jest w dobrej kondycji i nie wymaga dokapitalizowania przez bank centralny, np. w formie trzymiesięcznych pożyczek, jak to zrobił Europejski Bank Centralny, uruchamiając LTRO. – To był skuteczny instrument dla banków europejskich, ale one były pogrążone w głębokim kryzysie – zauważa.
Nie uważa, żeby było potrzebne stworzenie wskaźnika innego niż WIBOR, który pokazywałby, co dzieje się na rynku międzybankowym. – Pytanie tylko, czy ten rynek funkcjonuje dobrze i czy banki są zainteresowane udzielaniem sobie pomocy. Jeśli nie są, odbija się to na WIBOR-ze – mówi. – Jak zachęcać banki, aby ze sobą współpracowały, to zadanie nie tylko dla RPP, ale także Komisji Nadzoru Finansowego – zauważa Zielińska-Głębocka.