Dane makroekonomiczne za czerwiec, które poznamy w lipcu, pozwolą na pierwsze podsumowania „efektu Euro 2012" w naszej gospodarce. Choć turniej wystartował na dobre dopiero w drugim tygodniu ubiegłego miesiąca, przygotowania do niego rozpoczęły się znacznie wcześniej.
Zakupowy boom
Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści z 23 instytucji spodziewają się średnio, że w czerwcu sprzedaż detaliczna przyspieszyła do 9,1 proc. z 7,7 proc. w maju. Tylko jeden ankietowany jest zdania, że wzrost sprzedaży w ujęciu rocznym był niższy niż przed miesiącem. Niektórzy prognozują, że tempo było nawet ponad 10-procentowe.
Boom to głównie zasługa kibiców i turystów z zagranicy (wstępne szacunki mówią, że przyjechało ich ok. pół miliona), ale też i my z pewnością więcej kupowaliśmy, zwłaszcza jedzenia i napojów, ale i sprzętu RTV/AGD (widać to było już w danych za maj).
Analitycy są zgodni, że w czerwcu z 12,6 proc. do 12,2–12,3 proc. spadła stopa bezrobocia. Czerwiec to początek sezonowego zatrudniania pracowników, a i tu mogło pomóc Euro 2012. Popyt na pracę z pewnością był większy, zwłaszcza w gastronomii i hotelarstwie.
Inflacja znów powyżej 4 proc.
Współorganizacja mistrzostw to dla gospodarki nie tylko same plusy. Ekonomiści na długo przed rozpoczęciem turnieju ostrzegali, że w letnich miesiącach nawet do 4,5 proc. może skoczyć nam inflacja. Teraz przewidują przeciętnie, że w czerwcu ceny były o 4,1 proc. wyższe niż przed rokiem – to wciąż wzrost o 0,5 pkt proc. w porównaniu z inflacją w maju na poziomie 3,6 proc. Jest obawa, że powrót inflacji powyżej 4?proc. może znowu podnieść oczekiwania inflacyjne, które w maju były już najniższe od lutego ubiegłego roku.