– W drugim kwartale przedsiębiorcy skrócili tygodniowy czas pracy pracy przeciętnie o prawie godzinę w porównaniu z I kwartałem i całym ubiegłym rokiem – tłumaczy Maria Drozdowicz-Bieć z Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych. – Sytuacja na rynku pracy staje się coraz trudniejsza – dodaje. Jej zdaniem bezrobocie wzrośnie znacznie powyżej 13 proc. do końca roku.
Krótsza praca – niższe koszty
Już w sierpniu, po wyeliminowaniu czynników sezonowych, stopa bezrobocia rejestrowanego wynosiła 12,8 proc. (oficjalnie było to 12,4 proc.). Maria Drozdowicz-Bieć przypomina, że skracanie czasu pracy jest elementem redukcji kosztów funkcjonowania firm. – Jest mniej kosztowne i bardziej bezpieczne dla przedsiębiorców niż redukcja etatów. Jeśli jednak spowolnienie postępuje, kolejnym krokiem podejmowanym przez pracodawców są zwolnienia pracowników – dodaje ekonomistka. I przypomina, że mamy na rynku pracy dwa zjawiska: zmniejszającą się liczbę ogłoszeń o pracę (kurczenie się w tempie kilku procent miesięcznie) oraz zwiększającą się liczbę zwolnień.
Z danych GUS wynika, że w wielu branżach sektora przedsiębiorstw (czyli w firmach, gdzie pracuje więcej niż 10 osób) już w sierpniu zatrudnienie było o kilka pkt proc. niższe niż przed rokiem. Największe ubytki są w firmach produkujących odzież (o ponad 7 proc.), zajmujących się przetwarzaniem energii (o 6 proc.) oraz u producentów mebli, napojów, w handlu hurtowym, motoryzacji i w gastronomii (o 5 proc.).
Małe firmy wolą ciąć płace
Ale zwolnienia zapowiadane są nie tylko w budownictwie, także w bankowości i wśród domów maklerskich. Bardzo sceptycznie wypowiada się też branża metalowa.
– Najwięcej obaw mają mikroprzedsiębiorcy. Ale w małych firmach częściej tnie się wynagrodzenia niż zwalnia – przyznaje Dariusz Gobis, dyrektor Pomorskiej Izby Rzemieślniczej MSP. Przypomina, że kondycja i zamówienia w firmach rzemieślniczych są silnie uzależnione od kondycji wielkich firm. – I to z dwóch powodów. Niekiedy są kooperantami, ale znacznie częściej poważnymi graczami na rynkach lokalnych. Od tego, czy zwalniają, czy zatrudniają, czy dobrze lub gorzej płacą, zależy standard życia okolicznych mieszkańców, a więc to, czy mają pieniądze, by korzystać z usług – dodaje Gobis.