Minister finansów Jacek Rostowski nie widzi teraz potrzeby zmiany założeń przyszłorocznego budżetu. Ale przyznaje, że w stu procentach nie można tego wykluczyć. W projekcie?ustawy zapisano, że gospodarka wzrośnie w 2013 r. o 2,2 proc. We wtorek premier Donald Tusk ocenił, że tempo wzrostu będzie prawdopodobnie niższe.
Prognozy coraz gorsze
– Martwię się tym, czy Ministerstwo Finansów odpowiednio prognozuje dochody budżetowe. Moim zdaniem szacunki są przestrzelone już w tym roku. Jeśli popyt krajowy słabnie, zwłaszcza konsumpcja prywatna, to mamy problem z wpływami z VAT i podatkami dochodowymi – mówi Mirosław Gronicki, były minister finansów.
Prognozy na przyszły rok obniżyły ostatnio Komisja Europejska, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i OECD. Niektórzy analitycy bankowi spodziewają się, że wzrost gospodarczy spowolni nawet do niewiele powyżej 1 proc.
Problem z dochodami
– Już przy wzroście PKB o 2,2 proc. założenia dochodów podatkowych są przeszacowane – uważa Marcin Mrowiec z Banku Pekao. Na przyszły rok dochody zaplanowane są na 299,4 mld zł, z czego z podatków resort finansów chce pozyskać niemal 267 mld zł, czyli o ponad 5 proc. więcej niż w tym roku. A już na koniec tego roku ubytek w budżecie z tytułu VAT może wynieść 7 mld zł, dochody łącznie mogą zaś być mniejsze nawet o 10 mld zł. To bardzo słaby start w przyszły rok.
– Nie dosyć, że wzrost będzie niższy niż zakładany przez rząd, to jego struktura będzie mniej korzystna. Słabsza będzie konsumpcja, a większy wkład eksportu, z którego podatek VAT nie jest odprowadzany. Niższe będą też dochody z PIT, ze względu na spadek zatrudnienia – wylicza Mrowiec. Jego?zdaniem, zmiany założeń budżetowych są konieczne.