Budżet nie udźwignie hamowania gospodarki

W przyszłym roku w państwowej kasie może zabraknąć kilkunastu miliardów złotych. Minister finansów nie wyklucza zmian w budżecie, ale na razie trzyma się założeń

Aktualizacja: 13.02.2017 05:25 Publikacja: 29.11.2012 05:00

Minister finansów Jacek Rostowski nie może w 100 proc. wykluczyć konieczności zmiany założeń budżetu

Minister finansów Jacek Rostowski nie może w 100 proc. wykluczyć konieczności zmiany założeń budżetu na 2013 r.

Foto: Archiwum

Minister finansów Jacek Rostowski nie widzi teraz potrzeby zmiany założeń przyszłorocznego budżetu. Ale przyznaje, że w stu procentach nie można tego wykluczyć. W projekcie?ustawy zapisano, że gospodarka wzrośnie w 2013 r. o 2,2 proc. We wtorek premier Donald Tusk ocenił, że tempo wzrostu będzie prawdopodobnie niższe.

Prognozy coraz gorsze

– Martwię się tym, czy Ministerstwo Finansów odpowiednio prognozuje dochody budżetowe. Moim zdaniem szacunki są przestrzelone już w tym roku. Jeśli popyt krajowy słabnie, zwłaszcza konsumpcja prywatna, to mamy problem z wpływami z VAT i podatkami dochodowymi – mówi Mirosław Gronicki, były minister finansów.

Prognozy na przyszły rok obniżyły ostatnio Komisja Europejska, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i OECD. Niektórzy analitycy bankowi spodziewają się, że wzrost gospodarczy spowolni nawet do niewiele powyżej 1 proc.

Problem z dochodami

– Już przy wzroście PKB o 2,2 proc. założenia dochodów podatkowych są przeszacowane – uważa Marcin Mrowiec z Banku Pekao. Na przyszły rok dochody zaplanowane są na 299,4 mld zł, z czego z podatków resort finansów chce pozyskać niemal 267 mld zł, czyli o ponad 5 proc. więcej niż w tym roku. A już na koniec tego roku ubytek w budżecie z tytułu VAT może wynieść 7 mld zł, dochody łącznie mogą zaś być mniejsze nawet o 10 mld zł. To bardzo słaby start w przyszły rok.

– Nie dosyć, że wzrost będzie niższy niż zakładany przez rząd, to jego struktura będzie mniej korzystna. Słabsza będzie konsumpcja, a większy wkład eksportu, z którego podatek VAT nie jest odprowadzany. Niższe będą też dochody z PIT, ze względu na spadek zatrudnienia – wylicza Mrowiec. Jego?zdaniem, zmiany założeń budżetowych są konieczne.

– Wpływy z podatków będą kilkanaście miliardów złotych mniejsze niż zaplanowano. Do tego trzeba jeszcze dołożyć kilka miliardów zł z tego roku – wylicza główny ekonomista Banku Pekao.

– Dodatkowo, gdyby wzrost gospodarki spowolnił do 1 proc., inflacja może być też niższa niż założone w budżecie 2,7 proc. To jeszcze nadweręży dochody z VAT – zauważa Piotr Bujak z Nordea Banku.

Poprawki niekonieczne

Ustawa budżetowa na przyszły rok jest już po pierwszym czytaniu w Sejmie. Na początku roku rząd sporządzi aktualizację Programu Konwergencji, który następnie trafi do Komisji Europejskiej. Tam zobaczymy najnowsze prognozy rządu. Nawet jeśli przewidywania co do sytuacji gospodarki będą gorsze, to wcale nie oznacza jeszcze potrzeby wprowadzania poprawek w budżecie.

Ministrowi finansów z dotychczasowymi założeniami może się udać zrealizować wydatki tak, żeby nie przekroczyć deficytu budżetowego, zaplanowanego teraz na 35,6 mld zł. W jaki sposób? Część wydatków można przesunąć na kolejny rok. Finansowanie inwestycji infrastrukturalnych można zaś?częściowo zrealizować poza budżetem – np. przerzucić je do Krajowego Funduszu Drogowego, z czym mieliśmy już do czynienia w poprzednich latach.

[email protected]

Gospodarka krajowa
NBP w październiku zakupił 7,5 ton złota
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Inflacja w listopadzie jednak wyższa. GUS zrewidował dane
Gospodarka krajowa
Stabilny konsument, wiara w inwestycje i nadzieje na spokój w otoczeniu
Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego