W czerwcu ceny były tylko o 0,2 proc. wyższe niż rok temu. To najniższe tempo wzrostu w historii. Inflacja spada już nieprzerwanie od dziewięciu miesięcy. Bliski zera wzrost cen oznacza, że inflacja praktycznie nie zjada już naszych oszczędności i zysków z inwestycji. Pojawia się pytanie: gdzie trzymać pieniądze w czasach niskich stóp procentowych.
Topnieją zyski z lokat
Coraz niższe stopy procentowe powodują, że zmniejsza się oprocentowanie lokat bankowych. Obecnie średnie oprocentowanie lokat sześciomiesięcznych wynosi teraz 2,34 proc., a rocznych już tylko 2,47 proc. – wynika z najnowszych danych porównywarki Comperia.pl. Miesiąc temu było to 2,51 oraz 2,66 proc.
Jeszcze pod koniec ubiegłego roku, zanim stopy procentowe zaczęły spadać, lokaty bankowe dawały lepiej zarobić. Średnie roczne oprocentowanie depozytu dla osoby, która założyła ją w listopadzie ubiegłego roku, wynosiło 4,5 proc. Po odjęciu inflacji, która wyniosła w tym czasie średnio 0,6 proc., daje to zysk bliski 4 proc. Dla porównania, inwestując w tym czasie w fundusze akcji, średnio (po odjęciu inflacji) zarobiliśmy 4,3 proc.
Bankowe depozyty wciąż dadzą jednak realnie zarobić, ponieważ inflacja w najbliższych miesiącach nadal pozostanie niska. Zdaniem analityków w tym roku raczej nie czeka nas wybicie inflacji powyżej 2 proc. Bank centralny oczekuje, że w całym roku wzrost cen wyniesie średnio tylko 0,8 proc.
Poszukiwanie alternatywy
W czasach niskich stóp procentowych coraz częściej Polacy szukają jednak innych form oszczędzania niż bankowe lokaty. – W ostatnich trzech miesiącach zwiększyliśmy poziom aktywów klientów w produktach inwestycyjnych o ponad 30 proc. – przyznaje Janusz Mieloszyk, dyrektor departamentu produktów oszczędnościowych i inwestycyjnych mBanku.