Wchodzi do rządu z pozycji prezesa trzeciego co wielkości banku w Polsce. Kierował Bankiem Zachodnim WBK od ośmiu lat, ale związany z nim był już od 1998 roku. Jednak dla tych, którzy go znają bliżej ta nominacja nie jest wielkim zaskoczeniem, bo mówiło się, że ma ambicje polityczne. Zna się na gospodarce. Nie tylko dlatego, że był już członkiem Rady Gospodarczej przy premierze (za czasów Donalda Tuska, ale zrezygnował z tej funkcji w 2012 roku). Nigdy nie zapraszał na konferencje prasowe ekonomistów swojego banku, bo nie było takiej potrzeby. Potrafi sypać danymi makro jak z rękawa, odpowiadając nawet na bardzo szczegółowe pytania.

Po objęciu stanowiska szefa BZ WBK szybko znalazł się wśród najbardziej widocznych i najczęściej cytowanych prezesów polskich banków. A trzeba przyznać, że często prezentował poglądy odmienne od bankowego „mainstreamu" . Sceptycznie nastawiony do szybkiego przyjęcia euro i głosił ten pogląd od dawna, jeszcze w czasie gdy wejście do unii walutowej traktowano jak dogmat, którego się nie kwestionuje, zwłaszcza w środowisku bankowym.

Nie był to jedyny jego pogląd „pod prąd". Poparł rekomendację nadzoru zaostrzającą badanie zdolności kredytowej, mimo że wielu kolegów z branży mocno protestowało przeciw jej wprowadzeniu, bo obniżała sprzedaż pożyczek. Przypominał wówczas, że to nadmierne zadłużenie doprowadziło do kryzysu, a bank musi być odpowiedzialną instytucją. Nie ma „na sumieniu" kredytów frankowych, bo BZ WBK nie udzielał ich przeciętnym klientom (choć bank ma taki portfel w wyniku przejęcia Kredyt Banku). Rok temu udzielił „Rzeczpospolitej" wywiadu na tematy czysto gospodarcze. Pytany o strefę euro podkreślał, że wyzwaniem nie jest wprowadzenie euro, ale zmiana architektury wzrostu PKB na taki, który będzie bardziej oparty na inwestycjach, a w mniejszym stopniu na konsumpcji. Wyliczał wówczas całą listę wyzwań: pierwszorzędnym zadaniem jest budowa mocnego eksportu, konkurencyjnej gospodarki oraz oszczędności, po to by zwiększyć stopę inwestycji. Trzeba też przyznać, że jak na bankowca dość mocno zwracał uwagę na wątki społeczne. Zawsze starał się unikać zwolnień pracowników. Udało mu się to po kryzysowym 2009 roku, a także po fuzji BZ WBK z Kredyt Bankiem. Nie przez przypadek logo BZ WBK pokazuje się m.in. w kontekście rocznic historycznych. - Wierzę głęboko, że dbając o kulturę i dziedzictwo narodowe, budujemy jego tożsamość, a tym samym przywiązanie do tutejszych marek, produktów, usług – podkreślał w jednym z wywiadów Morawiecki. Lubi mówić o sukcesach polskich firmy.

Jego ojcem jest Kornel Morawiecki legendarny działacz opozycji antykomunistycznej, założyciel Solidarności Walczącej, a w obecnej kadencji Sejmu marszałek senior. Tradycje rodzinne ( Mateusz Morawiecki sam również zaangażował się już w czasach szkolnych w działalność opozycyjną) widać w silnym przywiązaniu do upamiętniania wydarzeń historycznych i szacunek dla ludzi opozycji. Kilka dni temu w radiowej Trójce Kornel Morawiecki pytany o możliwe wejście syna w skład nowego rządu powiedział, że byłby to dobry wybór, bo „ma doświadczenie i taką polską duszę". Morawiecki to też zwolennik szerszego przenikania nauki i biznesu, zwłaszcza współpracy z uczelniami i środowiskiem akademickim. Zachęcał młodych Polaków studiujących w Anglii do powrotu do ojczyzny m.in. w ramach Polish Economic Forum.

Jest absolwentem historii na Uniwersytecie Wrocławskim, studiów Business Administration na Politechnice Wrocławskiej i Central Connecticut State University oraz magisterskich studiów MBA na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Ma na swoim koncie także podyplomowe studia, m.in. z zakresu prawa europejskiego i ekonomiki integracji gospodarczej na Uniwersytecie w Hamburgu. Jest także absolwentem Advanced Executive Program w Kellog School of Management Uniwersytetu Northwestern, Evanston w Stanach Zjednoczonych.